poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 27


-Jasne. Czemu nie? Wszyscy się wyprowadźcie!-warknęłam sarkastycznie. 
-Kto jeszcze się wyprowadza?-zapytał zdziwiony. 
-Dylan.
-Dlaczego?
-Jego mamę nie stać na mieszkanie tutaj. Dostała pracę w Mediolanie. Za tydzień Dylan'a już nie będzie.-powiedziałam smutno. 
-Nie martw się, na pewno coś wymyśli,żeby zostać tu z tobą. To mądry chłopak i bardzo cię kocha.-powiedział. 
Położyłam głowę na jego ramieniu. Pierwszy raz słyszałam, jak Charlie pozytywnie wypowiada się na temat O'Briena. Nie mogłam się powstrzymać i cicho zachichotałam na słowa 'to mądry chłopak'. Siedziałam jeszcze kilka minut z tatą, aż w końcu wróciliśmy do środka. Oboje zeszliśmy na dół. Mama i Dylan siedzieli w ciszy przy stole i pili herbatę, a Evan'a wywiało pewnie do Ally. Na mój widok brunet uśmiechnął się pocieszająco. Wstał i mocno mnie przytulił. 
-Przepraszam, że musiałeś tego wszystkiego słuchać.-mruknęłam w jego ramię. 
-W porządku.-odparł.
-Chodźmy do mnie.-powiedziałam i pociągnęłam go do swojego pokoju. 
Położyliśmy się łóżku, tak jak wcześniej. 
-Evan poszedł do Ally?-zapytałam przerywając ciszę. 
-Przecież nie są już razem.-powiedział.
-Jak to?-zapytałam zdziwiona. 
-Evan ci nie mówił?
-O czym?-podniosłam się o siadu i popatrzyłam na O'Briena pytająco. 
-Nie wiem, czy powinienem ci to mówić...
-Mów!-powiedziałam zniecierpliwiona. 
-Evan jest gejem.
Na jego słowa wybuchłam śmiechem. Po chwili zaczął mnie boleć brzuch od nadmiaru śmiania. 
-Żartujesz?
-Nie żartuję.-powiedział patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.-Alex?
-Mmm?-mruknęłam dając mu znać, że może mówić dalej.
-Sądzisz, że jestem w jego typie?-zapytał, a ja znów parsknęłam śmiechem. 
-Nie mam pojęcia. A ty zamierzasz zmienić orientację?-zapytałam unosząc rozbawiona jedną brew do góry.
-Nie.-zaprzeczył i pocałował mój nos. 
-Wszystko było idealnie. Czemu musiało się to zepsuć?
-Będzie dobrze. Musi być.-powiedział i przyciągnął mnie bliżej siebie. 



***


Od czterech dni nie widuję się ani z Rose, ani z Dylanem, ani nawet Evan'em, a przecież mieszkamy razem. Dylan szuka pracy, żeby wspomóc finansowo mamę. Wtedy nie musiał by się wyprowadzać. Mam nadzieję, że w końcu coś znajdzie. Zostały mu tylko dwa dni. Siedziałam właśnie nie francuskim i modliłam się, żeby nauczycielka o nic mnie nie zapytała. Po francusku wiem, jak jest tylko 'dzień dobry' i 'jestem Alex'. A nauczycielka prawie w ogóle nie mówi po angielsku. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Zapomniałam go wyciszyć, a wzrok wszystkich padł na mnie. Moje policzki oblały się czerwienią. 
-Przepraszam.-powiedziałam i odrzuciłam połączenie od Dylan'a. 
Pani La Mettrie powiedziała coś pod nosem, na co cała klasa zachichotała. Szkoda, że nie wiedziałam, co jest takie zabawne. Minęło kilka minut, a mój telefon zaczął wibrować w kieszeni. 
'Zabiję cię, Dylan!'-pomyślałam.
Zrzuciłam długopis na podłogę i schyliłam się udając, że go podnoszę. Odebrałam telefon, chowając się pod ławką. 
-Co jest O'Brien? Mam francuski, więc oby to było coś ważnego.-warknęłam cicho. 
-Przyjadę po ciebie po lekcjach. O której kończysz?-zapytał beztrosko. 
-Zabiję cię. Serio. O 15.20.
-Świetnie. W takim razie do zobaczenia, kochanie.-powiedział i się rozłączył. 
Kiedy wyciągałam swoją głowę spod ławki, mocno uderzyłam się o blat. Przeklęłam pod nosem. Obok mnie stała nauczycielka ze srogą miną. 
-Ma pani pozdrowienia od Dylan'a O'Brien, pani La Mettrie.-powiedziałam szczerząc zęby.
-La Mettrie!-poprawiła mnie odpowiednio akcentując swoje nazwisko.-Po lekcjach. Godzinę!
Położyła jakąś kartkę na moim stoliku i odeszła z powrotem pod tablicę. Wywróciłam oczami. Spojrzałam na kartkę. 'Od 15.20 do 16.20' Jakbym nie wiedziała ile trwa godzina. W końcu zadzwonił dzwonek. Zażenowana i zawstydzona, jak najprędzej wyszłam z klasy. 
-Hej, jak mija dzionek?-zapytała rozweselona Rose, zaczepiając mnie na korytarzu.
-Beznadziejnie.-warknęłam.
-Ktoś tu wstał lewą nogą.
-Miałam francuski.
-Aaaa i wszystko jasne.-powiedziała sarkastycznie. 
-Chcesz coś ważnego?
-Nie, tylko... nie ważne. 
-Mam ochotę się upić. 
-Ej, demoiselle nie zapominaj, że 18 kończysz dopiero za 2 tygodnie.-Rose upomniała mnie, łapiąc pod ramię. 
-Co to demo... de... cholera, co to znaczy?-zapytałam. 
-Przydały by ci się korki.-powiedziała. 
Klepnęła mnie w tyłek i odeszła wesoło podskakując. 
-Sama se bierz korki.-mruknęłam zirytowana. 


***


Wyszłam w końcu ze szkoły jako ostatnia. Na parkingu stało tylko jedno auto, należące do Dylan'a. Usiadłam na miejscu pasażera głęboko wzdychając. Niech ten cholerny dzień się w końcu skończy. 
-Stało się coś? Czekam na ciebie od godziny. Dzwoniłem milion razy.-powiedział brunet i dał mi buziaka w policzek. 
-Przez ciebie musiałam zostać po lekcjach. A telefon mi się rozładował. Zawieź mnie do domu. 
-Dobra.
Droga do mojego mieszkania minęła nam w kompletnej ciszy. Czułam się jak tykająca bomba, która zaraz wybuchnie. W końcu Dylan zatrzymał się pod moim domem. 
-Chciałem cię gdzieś dzisiaj zabrać, ale widzę, że jesteś nie w humorze...-powiedział niepewnie. 
-Przepraszam. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić, ale ty możesz wejść do mnie.-posłałam mu lekki uśmiech. 
-Na pewno?-zapytał.
-Na pewno.
Po kilku minutach staliśmy w kuchni. Nikogo nie było w domu. Tęskniłam za Charliem, ale widziałem też, że mama bez niego już nie wytrzymuje i w końcu poprosi go, aby wrócił. 
-Na co masz ochotę?-zapytałam bruneta stając koło lodówki.
-Na ciebie.-powiedział i podszedł do mnie. 
Stanął za mną, przypierając mnie do blatu. Zsunął ramiączko mojej koszulki, z ramienia i pocałował je. Obróciłam się do niego przodem i chwyciłam jego twarz w dłonie przyciągając do siebie. Mocno naparłam swoimi ustami na jego. Ręce chłopaka znalazły się na moich biodrach. Podniósł mnie i posadził na blacie. Stanął między moimi nogami, a jego usta znalazły się na mojej szyi. Czułam, jak ssie moją skórę, a następnie lekko przygryza. Uśmiechnęłam się pod nosem i zeskoczyłam z blatu. Brunet zrobił niezadowoloną minę, co rozśmieszyło mnie jeszcze bardziej. 
-No chodź.-mruknęłam.
Chwyciłam Dylan'a za dłoń i pociągnęłam za sobą. Weszliśmy schodami na górę i skierowaliśmy się do mojego pokoju. Popchnęłam O'Briena na łóżko i usiadłam na nim okrakiem. Szybko pozbyłam go koszulki i rzuciłam za siebie. Chłopak, chciał przekręcić nas tak, żebym to ja leżała pod nim. Niestety spadł z mojego łóżka, uderzając głową w szafkę nocną.
-Kurwa.-przeklną, a ja zaczęłam się śmiać.
Poczułam mocne szarpnięcie za nadgarstek i po chwili leżałam na podłodze, obok bruneta. 
-Frajer.-mruknęłam pod nosem.
Wstaliśmy, patrząc na siebie spod przymrużonych oczu. O'Brien podszedł do mnie wolnym krokiem. Chwycił moją twarz w swoje duże dłonie i przyciągnął do siebie, mocno napierając swoimi wargami na moje. Jęknęłam cicho, kiedy przejechał nim po moim podniebieniu, co mnie  załaskotało. Ugryzłam go w język, a brunet odepchnął mnie lekko od siebie.
-Więcej się z tobą nie całuje.-powiedział udając obrażonego.
-Obiecujesz?
Brunet wywrócił oczami. Chwycił mnie za pośladki i podniósł do góry. Oplotłam nogi wokół jego pasa, a on położył mnie delikatnie na materacu. Zaczął całować moją szyję. Chwyciłam pasek jego spodni i przyciągnęłam bliżej siebie, odpinając guzik. 
-Jesteś pewna, że...
Przerwałam mu całując go.
-Cholernie pewna.-wysapałam, między muśnięciami warg. 
Dylan ściągnął mija bluzkę i biustonosz, całując moją szyję, dekolt, aż w końcu jego usta, natrafiły na moją pierś. Lekko przygryzł mojego sutka i przejechał po nim językiem. Dmuchnął na niego zimnym powietrzem, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Przymknęłam oczy, rozkoszując się tą chwilą. Poczułam, jak moje spodnie razem z bielizną zsuwają się z moich nóg. Ja pozbyłam się jego bokserek. Mocno przyłożył swoje wargi do moich, próbując odwrócić moją uwagę od tego, co dzieje się na dole. Wszedł we mnie delikatnie, a ja poczułam przyjemne uczucie ciepła. Wolno poruszał swoimi biodrami, doprowadzając mnie tym do szaleństwa. Swoje dłonie położyłam na jego plecach. Wbiłam paznokcie w jego skórę i przejechałam w dół. Nasze oddechy były nierówne, płytkie i szybkie. Moje ciało wygięło się w łuk, kiedy oboje szczytowaliśmy. Dylan położył się obok mnie i pocałował mnie w czoło.
-Kocham cię Alex.-powiedział.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech i zamiast cokolwiek mu odpowiadać, pocałowałam go. Przykryłam nasze nagie ciała kołdrą, przytulając się do bruneta. Dylan uśmiechnął się szeroko i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Nawet nie zorientowałam się kiedy, a odpłynęłam w sen. 



***


-Alex, mogę wejść?-zapytała mama pukając do drzwi.
Usiadłam wyprostowana na łóżku, robiąc duże oczy.
-Zaczekaj!-odkrzyknęłam.
Szturchnęłam Dylan'a ramieniem, próbując go obudzić. Jęknął coś niezrozumiałego pod nosem i obrócił się na drugi bok. 
-Wstawaj!-powiedziałam pół szeptem i lekko uszczypnęłam go w tyłek.
Chłopak podskoczył wystraszony i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. 
-Schowaj się pod łóżko.-powiedziałam cicho.
Wstałam szybko z łóżka i ubrałam szlafrok. Swoje ubrania i Dylan'a wkopałam pod łóżko, gdzie ukrył się brunet. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, wpuszczając do środka mamę.
-Dzwonił do mnie Thomas. Mówił, że nie odbierasz a mieliście się spotkać pół godziny temu.-powiedziała moja rodzicielka. 
-O cholera, kompletnie o tym zapomniałam.-powiedziałam, uderzając się w czoło.-Zaraz do niego oddzwonię.
-Ja wychodzę, nie zapomnij o Thomas'ie.
-Nie zapomnę.-powiedziałam i westchnęłam cicho, kiedy wyszła.
Dylan wygramolił się spod łóżka. Spojrzał na mnie rozbawiony.
-Ubieraj się!-powiedziałam i rzuciłam w niego poduszką. 
Brunet się ubrał i znów położył się na łóżku. 
-Czekaj tu.-mruknęłam. 
Pod czujnym okiem bruneta podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś ubrania. Przebrałam się w nie w łazience. Uczesałam się, umyłam zęby i wróciłam do pokoju. 
-Chodź.-powiedziałam, kierując się w stronę drzwi prowadzących na korytarz.
O'Brien wstał ochoczo i poszedł za mną. Kiedy schodziliśmy po schodach, jego ręka wylądowała na moim tyłku. Obejrzałam się do tyłu, posyłając mu mordercze spojrzenie. 
-Zawieziesz mnie do Nando's?-zapytałam błagalnie. 
-Jasne.
-Dzięki.
Po 20 minutach byłam już na miejscu. Wzrokiem odszukałam Thomas'a. Siedział w rogu ze spuszczoną głową. Od zawsze był szczupły, ale teraz był po prostu chudy. Włosy miał niedbale zmierzwione. Ubrany w dres i poplamioną koszulkę. Kiedy podniósł wzrok na mnie, nie byłam pewna, czy to na pewno Sangster, czy jakiś bezdomny człowiek. Cała radość, która kiedyś była w jego oczach, zniknęła bez śladu. Co się do cholery z nim dzieje?!



***


Pierwszy rozdział po mojej przerwie! Mam nadzieję, że ktoś go przeczyta xD 
Miałam dodać wczoraj, ale nie miałam kiedy. Ale kolejny będzie już terminowo 03.04 tj. w niedzielę :D Dzięki Zariowana Klaudia, za komentarze. Serio jesteś zwariowana. Kocham cię moja hot 16! <3




wtorek, 22 marca 2016

Bick come back!


Postanowiłam, że koniec już tej przerwy!
Wracam z nowymi pomysłami, mam nadzieję, że lepszymi i nową energią! Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zajrzy, a jeśli nie, to trudno. Pierwszy rozdział To Hell And Back i prolog skomentowały dwie osoby (dzięki i całuję!) Jednak na razie postanowiłam zakończyć CTM, a później zaczynać coś nowego. Dlatego na razie usunę tamte posty xD  
Postaram się, żeby rozdziały tu pojawiały się regularnie - przynajmniej raz w tygodniu, w niedzielę. :)
Zapraszam!


czwartek, 18 lutego 2016

Informacje!

 Ostatnio nie mam pomysłu na to opowiadanie i mam wrażenie, że nic się w nim nie dzieje, jest po prostu nudne i bez celu... Wam chyba też się już znudziło? Pod ostatnim rozdziałem były tylko 2 komentarze i serdecznie dziękuje za nie autorom! Postanowiłam, że na razie muszę odpocząć od pisania tego i przemyśleć co dalej. Nie, to nie koniec. Na pewno skończę to opowiadanie, ale potrzebuję czasu na przemyślenia :( Chcę podziękować 


Za bycie ze mną i komentowanie rozdziałów. Dziękuję także, każdej osobie, która weszła choć raz na Close To Me, za wszystkie wyświetlenia i  głosy oddanie w ankiecie. 

Jeśli chodzi o nowe opowiadanie, to już wcześniej napisałam kilka rozdziałów, są one gotowe i czekają na opublikowanie, dlatego w każdy czwartek będą pojawiać się rozdziały na tohellandback-fanfiction.blogspot.com
Dzisiaj zapraszam na pierwszy rozdział.
Mam nadzieję, że to opowiadanie przypadnie wam do gustu :)
A tak to ten... do następnego rozdziału! 
Jeszcze tu wrócę, obiecuję! :*




piątek, 5 lutego 2016

Rozdział 26

~THOMAS~


Siedziałem już od ponad pół godziny w tym pieprzonym Starbucks'ie i czekałem, aż łaskawie Dylan i Evan w końcu się tu pojawią. Miło było spotkać kogoś, oprócz tych małych ludzików w telewizorze i porozmawiać z kimś na żywo. Od zerwania z Rose tylko raz napisałem do Alex i poprosiłem o spotkanie. Umówiliśmy się na piątek, a ja już nie mogłem się doczekać. Liczyłem, na jakieś dobre wieści od niej, w stylu 'Rose już bez ciebie nie wytrzymuje i chce się z tobą spotkać'. Brakowało mi Craven jak cholera. Każdy dzień bez niej był pusty i bez sensu.
-Siema.-usłyszałem za plecami głos Evan'a.
Usiadł obok mnie z szerokim uśmiechem.
-Zdziwiłem się, że jeszcze żyjesz.-powiedział rozbawiony.-Gdzie byłeś przez ten czas, jak cię nie było, Sangster?
-Zdychałem w samotności.-mruknąłem.-A gdzie Dylan?
-Udaje, że wcale nie był dzisiaj u Alex na noc.-Peters wzruszył obojętnie ramionami.-Powinien zaraz być.
-Są razem? W końcu.
-Yhym. Idę po kawę.-powiedział i wstał podchodząc do lady.
Po chwili wrócił z dużym kubkiem kawy.
-Sorry za spóźnienie.-wysapał O'Brien pojawiając się nagle obok naszego stolika.
Opadł zmęczony na krzesełko ciężko wzdychając.
-Tak ciężko było przyjechać tu ze mną?-zapytał sarkastycznie Evan.
-Nie chciałem cię fatygować po mnie.-mruknął Dylan.
-Serio O'Brien, wystarczyło tylko wyjść z pokoju mojej siostry. I tak każdy wie, że byłeś u niej na noc.-powiedział rozbawiony Evan.
-Nie ważne.-Dylan machnął ręką i poszedł po coś do picia.
Wrócił po kilku minutach zajmując swoje stare miejsce.
-Jak wam idzie szukanie pracy?-zapytałem.
-Jak po gruzie...
-Jeszcze nie zacząłem szukać.-powiedział Dylan.-A jak z Ally?
-Zerwaliśmy.-powiedział Peters obojętnie.
-Żartujesz?-zapytałem zdziwiony.
-Chyba nie ma sensu dalsze ukrywanie prawdy...-westchnął.-Laski mnie nie kręcą, jestem gejem.
-Jasne.-prychnął Dylan i pociągnął długiego łyka swojej wody z cytryną.
-Ale jak to?-zapytałem zdziwiony.
-Normalnie. Mam wam wytłumaczyć, na czym polega homoseksualizm?-zapytał sarkastycznie.
-Nie, spoko. Nie trzeba.-zaśmiałem się i pokiwałem głową z niedowierzaniem.
Jakoś nie mogłem wyobrazić sobie Evan'a z jakimś innym chłopakiem.
-A podobam ci się?-zapytał O'Brien.
-Spadaj.-Peters uderzył go z pięści w ramię.-Nie wierzę, że Alex zgodziła się być z takim idiotą jak ty. Pewnie ją szantażujesz.
-A może po prostu jestem dobry w łóżku?-powiedział Dylan dumnie.
-Dobra, możemy zakończyć łóżkowe sprawy i te dotyczące waszej orientacji?-zapytałem sarkastycznie.
-Oglądaliście ostatni mecz?-zapytał Evan.
-Taaa, nasi dostali nieźle w dupe.-Dylan powiedział zażenowany.
-O kurwa.-Evan cicho przeklną pod nosem.-Niedługo moje urodziny.
-Kupie ci gumowego kuta...-zaczął Dylan, ale przerwałam mu jakaś dziewczyna.
Wysoka, opalona blondynka podeszła do naszego stolika i uśmiechnęła się zalotnie. Miała na sobie tonę makijażu, krótką bluzkę i spodenki, które odsłaniały jej pół tyłka.
-Cześć.-powiedziała opierając się rękami o nasz stolik i wypinając swoje pośladki.-Może dosiądziecie się do nas?
Obróciła się w stronę stolika, przy którym siedziały dwie podobne do niej dziewczyny.
-Właśnie wchodzimy.-powiedział Dylan i wstał z miejsca.
-Oh, to może dacie nam swoje numery?-zaproponowała.
-Sorry, śpieszymy się. Może innym razem.-dodał Evan i opuściliśmy knajpkę.


~ALEX~


Nadal leżałam na podłodze, wpatrując się w wysokiego szatyna przede mną. Był po 40, ale nadal był przystojny.
-Miło cię widzieć, Alex. Dzięki za miłe powitanie.-powiedział sarkastycznie.-Masz zamiar tak tu leżeć?
-Może.-odparłam oschle.-A ty masz zamiar odpowiedzieć na moje pytanie?
-Szukam Evan'a. Chciałbym z nim porozmawiać.
-Nie uważasz, że już za późno i to o jakieś 20 lat?-warknęłam zbierając się z podłogi.
-Gdzie go znajdę?-zapytał ignorując moje wcześniejsze słowa.
-Nie wiem po co tu w ogóle przyszedłeś. Dla twojej wiadomości, twój syn skończył edukację tu, już w tamtym roku.
Byłam wściekła. Po cholerę znowu pojawia się w naszym życiu. Nagle sobie przypomniał, że ma syna? Moja mama poznała Jamesa 20 lat temu. To była 'miłość od pierwszego spojrzenia'. Kiedy mama zaszła z nim w ciąże, on tak po prostu ją zostawił. Była załamana i wtedy poznała mojego ojca - Charliego. Charlie myśli, że Evan to jego syn. Nie zna prawdy, a mama boi się mu ją wyjawić.
-Mam dla niego prezent. Zbliżają się jego urodziny, a ja pomyślałem, że kupię mu...
-Nie obchodzi mnie to.-przerwałam mu.-Po prostu daj nam już spokój. Mama jest teraz szczęśliwa, a ty nie waż się tego psuć!
-Posłuchaj mnie uważnie.-powiedział zdenerwowany, podchodząc bliżej mnie.-Mam zamiar odzyskać Stellę czy ci się to podoba czy nie. I nikt mi w tym nie przeszkodzi, jasne? A już na pewno nie ty!
Spojrzałam na niego , starając się, aby w moim spojrzeniu było jak najwięcej nienawiści i złości.
-Nie uda ci się zniszczyć naszej rodziny.-powiedziałam.
Obróciłam się na pięcie i odeszłam szybkim krokiem.


***


Wróciłam do domu w fatalnym nastroju. W progu powitała mnie uśmiechnięta twarz mamy.
-I jak ci minął dzień w szkole?-zapytała radośnie.
-Beznadziejnie.-odparłam rzucając torbę na podłogę.-Zapomniałam prezentację na biologię, dostałam okresu, walnęłam głową w drzwi i kłóciłam się z Jamesem.
-Z kim?-zapytała robiąc wielkie oczy.
Westchnęłam ciężko i podeszłam do lodówki. Nie znalazłam w niej nic, na co miałabym ochotę.
-O czym z nim rozmawiałaś?-zapytała zaniepokojona.
-Powiedział, że ma zamiar cię odzyskać.
Mama milczała wpatrując się w jeden punkt.
-Chyba nie zamierzasz się z nim spotykać?
-Kochanie, rozstanie z nim było dla mnie wielkim ciosem. Kochałam go tak bardzo i nie potrafiłam pogodzić się z jego odejściem. Był pierwszym facetem, w który się na prawdę zakochałam i nadal coś do niego czuje. Nie potrafię o nim tak po prostu zapomnieć...-mówiła trzęsącym się głosem.-Powinnam powiedzieć Charliemu, że Evan nie jest jego synem.
-Facet, który robi kobiecie dziecko i od niej odchodzi, to nie facet, tylko zwykła świnia.-powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Nie rozumiem, jak ona w ogóle może jeszcze o nim myśleć w jakikolwiek pozytywny sposób. Rzuciłam się na swoje łóżko, kryjąc głowę w poduszki. To był chyba najgorszy dzień mojego życia. Z bezsilności zaczęłam płakać w poduszkę. Nagle usłyszałam jak mój telefon dzwoni. Odebrałam połączenie od Dylan'a, starając się, aby mój głos był jak najbardziej opanowany.
-Hej.-powiedział radośnie brunet.
-Cześć.
-Stało się coś? Płakałaś?-zapytał natychmiast.
-Tylko trochę.-przyznałam.
-Czemu?-zapytał zaniepokojony.
-Dużo by opowiadać.-mruknęłam.
-Chcesz, żebym do ciebie przyszedł?
-Jak możesz.
-Będę na 15 minut.-powiedział i się rozłączył.
Odłożyłam telefon na szafkę i z powrotem wtuliłam głowę w poduszki. Ile jeszcze złych rzeczy musi się wydarzyć, żeby w końcu wszystko zaczęło się układać?


~DYLAN~


Wróciłem do domu i od razu poszedłem do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i przetarłem twarz dłonią. Byłem zmęczony i śpiący. Zaraz obok mnie pojawił się Diego, wesoło machając ogonem.
-Pewnie jesteś głodny.-mruknąłem sam do siebie, głaszcząc psa po głowie. Zmusiłem się do wstania z łóżka. Podszedłem do szafy i przebrałem się. Następnie zszedłem na dół do kuchni, żeby zrobić coś do jedzenia Diego i  jakiś obiad. Mama wraca za chwilę z pracy, a z nią Kelly z przedszkola. Psu nasypałem trochę karmy do miski i uzupełniłem wodę. Zabrałem się za przygotowanie obiadu. Ugotowałem ryż, brokuła i kurczaka. Posiłek zjadłem w samotności, nie licząc Diego, który spał w kącie. Może mama pojechała z Kelly na zakupy, dlatego tak długo nie wracają. Wyciągnąłem swój telefon z kieszeni i wybrałem numer do Alex. Chciałem wiedzieć co u niej i jak minął jej pierwszy dzień w szkole. Brunetka odebrała po kilku sygnałach.
-Hej.
-Cześć.-usłyszałem jej cichy, smutny głos.
Brzmiała, jakby tyle co wylała z siebie potok łez.
-Stało się coś? Płakałaś?-zapytałem zaniepokojony.
-Tylko trochę.-przyznała.
-Czemu?
-Dużo by opowiadać.-powiedziała i westchnęła.
-Chcesz, żebym do ciebie przyszedł?-zapytałem.
-Jeśli możesz.
-Będę za 15 minut.-rozłączyłem się i od razu ruszyłem do korytarza.
Kiedy już miałem wychodzić, do mieszkania wchodziła mama.
-Śpieszysz się gdzieś?-zapytała.
-Idę do Alex, a coś się stało?
-Musimy porozmawiać, Dylan.-powiedziała poważnie, patrząc smutno w moje oczy.
Przełknąłem głośno ślinę, spodziewając się złych wieści. Kelly wpadła do domu, wesoło podśpiewując. Od razu jak mnie zobaczyła, rzuciła mi się w ramiona z okrzykiem 'Dyluś'. Uśmiechnąłem się mimowolnie i pocałowałem ją w czoło.
-Kelly idź proszę, do swojego pokoju.-powiedziała mama.
Dziewczynka mruknęła niezadowolona, a ja odstawiłem ją na ziemię, żeby mogła wykonać polecenie naszej rodzicielki.
-Co jest?-zapytałem.
-Przykro mi to mówić, ale musimy się wyprowadzić...-zaczęła.-Wiem, że tyle co przyjechaliśmy, znalazłeś tu przyjaciół, dziewczynę, ale ja nie daje już rady z pracą. Ledwo wiążę koniec z końcem, a pracuję na dwie zmiany. Dostałam dzisiaj ofertę pracy w Mediolanie. Mamy już załatwione mieszkanie, pozostaje podjąć tylko decyzję...
Nie wierzyłem własnym uszom. Co do cholery właśnie ona powiedziała?
-Mam dać znać w przeciągu tygodnia.-dopowiedziała cicho.
Byłem wściekły, smutny i... ugh, emocje szalały we mnie. Rozumiem moją mamę. Ciężko jest nas wyżywić i opłacić wszystkie rachunki. Ale nie chciałem stąd wyjeżdżać. W końcu poczułem się gdzieś, jak w domu. Otoczony osobami, na których naprawdę mi zależy i które polubiły też mnie. Szybko wyszedłem z domu, głośno trzaskając drzwiami. Musiałem to wszystko przemyśleć. Nie chce zostawiać Alex. Nie teraz, kiedy jest między nami naprawdę dobrze. Może mógłbym zostać tutaj i wynająć jakieś małe mieszkanie dla siebie. Ale przecież nie mogę pozwolić mamie wyjechać samej do innego kraju. Cholera, czemu teraz musi się wszystko zepsuć?


~ALEX~


Czekałam na Dylan'a już od pół godziny. Co chwilę zerkałam na telefon, czy może nie napisał mi sms'a, że się nie pojawi. Martwiłam się o niego, a poza tym chciałam się komuś wygadać i wypłakać w ramię. Rose już o wszystkim wie, więc nie ma sensu opowiadać jej tego. Westchnęłam ciężko i poszłam wziąć szybki prysznic. Umyłam swoje włosy i ciało, a następnie dokładnie spłukałam pianę. Wytarłam mokrą skórę ręcznikiem i ubrałam się. Wróciłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku z e szczotką w ręce, porządnie rozczesując swoje włosy. Nagle drzwi do mojego pokoju uchyliły się, a w progu stanął Dylan.
-W końcu jesteś.-odetchnęłam wstając z miejsca i podchodząc do niego.
Miał smutny wyraz twarzy, a oczy straciły swój radosny blask.
-Co się stało?-zapytałam.
-Najpierw ty mi powiedz, czemu płakałaś.-zażądał.
Pociągnęłam go za sobą w kierunku łóżka. Położyliśmy się na nim, a Dylan przytulia mnie od tyłu. Przykryłam nas kocem i mocno wtuliłam w jego ramiona.
-Ponad 20 lat temu moja mama poznała Jamesa. Byli ze sobą szczęśliwi i kochali się, ale to nie trwało długo... Kiedy moja mama zaszła w ciążę, on ją po prostu zostawił. Mama była załamana i nie potrafiła się po tym pozbierać. Jedna z koleżanek zapoznała ją z Charliem. Znów się zakochała, ale wciąż myśli o Jamesie. Charlie nie wie, że Evan to nie jego dziecko.-mówiłam.-Dzisiaj do szkoły przyszedł James i powiedział, że chce odzyskać mamę, a ona zaczęła zastanawiać się nad spotkaniem z nim.
-Nie wiem co mam ci teraz powiedzieć...
-Że wszystko będzie dobrze.-poprosiłam i mocno ścisnęłam jego dłoń.
-Będzie.-szepnął ledwie słyszalnie.
-Teraz ty mów co się stało.
-Przeprowadzam się.


~ROSE~


-Hej Rose.-powiedział Paul.
-Cześć braciszku. Jak tam w Australii?-zapytałam siadając na parapecie i przyglądając się temu, co dzieje się na ulicy.
-Jest jeszcze bardziej ciepło, niż w Los Angeles. Widziałem już kangura, urocze zwierzątko, dopóki nie zacznie wierzgać nogami.-powiedział, a ja zachichotałam.-A jak tam u ciebie? Jak się czujesz? Rozmawiałaś z Thomas'em?
-Wszystko dobrze. Jeszcze z nim nie rozmawiałam. Nie wiem, kiedy to zrobię... Chyba nie jestem jeszcze gotowa na spotkanie z nim.
-Rozumiem. A jak tam Alex? Jest z Dylan'em, prawda?-zapytał.
-Tak, są razem. Kiedy nas tu odwiedzisz? Tyle co wyjechałeś, a ja już tęsknię.-przyznałam.
-Może, to wy przylecicie tutaj, hmm?
-Pewnie. Kiedyś na pewno!-zgodziłam się.
-A jak tam minął ci pierwszy dzień w szkole?-zapytał.
-Średnio, ale bywało gorzej.
-Chyba muszę już kończyć.-powiedział Paul z żalem w głosie.-Zadzwonię jeszcze jutro. Pa.
-Papa.-powiedziałam i się rozłączyłam.
Wzięłam laptopa na moje kolana i zalogowałam się na Facebooka. Sprawdziłam wszystkie powiadomienia i złożyłam dziewczynie z mojej klasy życzenia urodzinowe. Nagle dostałam wiadomość od Alana. Dziwne, do tej pory interesował się tylko Alex.


 OD:ALAN
Cześć Rose, co u ciebie słychać? ☺


DO:ALAN
Wszystko dobrze, a u ciebie?


OD:ALAN
Okej. Słyszałem, że zerwałaś z Thomas'em.


DO:ALAN
Skąd?


OD:ALAN
Ashley rozsiewa różne plotki. Słyszałem też, że poroniłaś...


Co do cholery?! Jakiem prawem on to wszystko wie?! Przecież, o stracie mojego dziecka nikt nie wiedział! Zacisnęłam wściekła szczękę i zaczęłam mocno wystukiwać odpowiedź.


DO:ALAN
Taaaa, a piszesz a jakiejś konkretnej sprawie?


OD:ALAN
Właściwie, to się zastanawiał, czy nie umówiłabyś się ze mną, 
skoro i ja i ty jesteśmy wolni.


DO:ALAN
Nie sądzę... Muszę już lecieć. Na razie.


OD:ALAN
Do zobaczenia ❤


Szybko wylogowałam się z tego portalu społecznościowego i poszłam otworzyć drzwi, w które ktoś akurat pukał. Przed moimi oczami pojawił się ojciec Evan'a. Chciałam szybko zamknąć mu drzwi, przed nosem, ale był szybszy i uniemożliwił ni wkładając nogę, między ścianę, a drzwiami powierzchnię.
-Niech pan stąd idzie, albo wezwę policję!-zagroziłam.
-Spokojnie Rose, tak? Tak masz na imię?
Niepewnie przytaknęłam, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Przyszedłem zapytać tylko, o adres Petersów.
-Raczej nikt z ich rodziny, nie życzył by sobie tego, abym podawała ich miejsce zamieszkania.-warknęłam.
-Nie wkurwiaj mnie małolato i podaj mi ten adres po pożałujesz!-krzyknął głośno.
Wystraszona głośno przełknęłam ślinę.
-To ty pożałujesz, że pojawiłeś się w tym mieście!
Tym razem udało mi się zamknąć drzwi. Przekręciłam wszystko możliwe zamki, dla pewności, że ten psychopata się tu nie dostanie.
Trzęsącymi się dłońmi napisałam sms'a do Alex.


Do:Największy seksiak świata ❤
James u mnie był. Pytał o twój adres.


Niemal natychmiast przyszła odpowiedź.


Od:Największy seksiak świata ❤
Chyba nic mu nie powiedziałaś?


Do:Największy seksiak świata ❤
Nie, no co ty.


Od:Największy seksiak świata ❤
Dzięki Rose, jesteś kochana. Odwdzięczę ci się za to.
 Przepraszam, za cały dzisiejszy dzień, nawaliłam w każdej możliwej 
sprawie...

Do:Największy seksiak świata ❤
Jesteś debilem, ale i tak cię kocham. Do zobaczenia jutro.


~Alex~


-Jak to wyjeżdżasz?-zapytałam obracając się do niego przodem.-Żartujesz?
-Chciałbym. Moja mama nie daje rady nas utrzymać. Pracuje na dwie zmiany, a i tak ledwo stać ją na jedzenie i opłaty. Dostała ofertę pracy Mediolanie. Ma podjąć decyzję w ciągu tygodnia. 
W moich oczach pojawiły się łzy. Zagryzłam policzki od środka, starając się nie popłakać. W końcu poczułam metaliczny smak krwi. 
-Przykro mi Alex.-szepnął Dylan i przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował w czoło. 
-Czemu wszystko się psuje?-zapytałam sama siebie.-Czemu do kurwy zawsze musi się coś spieprzyć?!
Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Zaraz obok mnie pojawił się Dylan. Stanął za mną i oparł swoją brodę na moim ramieniu.
-Wymyślę coś. Na pewno cię nie zostawię.-szepnął do mojego ucha. 
Nagle mój telefon zaczął cicho pikać, dając tym samym znać, że dostałam wiadomość. Wzięłam go do ręki i odczytałam wiadomość od Rose. Moje oczy prawie wyszły z orbit.
-Co do kurwy?-mruknęłam do siebie.
-Co się stało?-zapytał brunet.
-James był u Rose. 
Odpisałam przyjaciółce i obróciłam się w stronę O'Briena. Westchnęłam ciężko i przytuliłam się do niego. 
-Lepiej wymysł coś szybciej, żeby nie wyjeżdżać. Nigdy się nie pogodzę z tym.-powiedziałam cicho.
-Nie będziesz musiała.
Kiedy już miałam pocałować Dylan'a, w progu stanęła moja mama.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale mogę prosić was na dół? Musimy porozmawiać. Wszyscy.-powiedziała akcentując słowo 'wszyscy'. 
A ja już wiedziałam, że to oznacza, że James jest u nas w domu. Niepewnie skinęłam głową i wyszliśmy za moją rodzicielką. Z dołu dało się słyszeć krzyki Jamesa, Charliego i Evan'a, który starał się ich uspokoić. 
-Dobra, wystarczy!-krzyknęła mama.-Teraz usiądźmy wszyscy i spokojnie porozmawiajmy.
Wszyscy spokojnie zajęli miejsca na krzesłach przy stole. Spojrzałam nienawistnie na Jamesa. Miałam ochotę wstać i mu przywalić. Zacisnęłam moje ręce w pięści, a wszystkie moje mięśnie się spięły. Dylan ujął moją dłoń w swoją i delikatnie ją pogładził. Posłałam mu blady uśmiech pełen wdzięczności. 
-Więc...-zaczęła cicho Stella.-Powinnam cię przeprosić Charlie. Bała się powiedzieć ci prawdę. Jestem pieprzoną kretynką i nie powinnam cię okłamywać. Powinnam od razu powiedzieć ci prawdę. 
-Nie ważne, czy Evan to mój prawdziwy syn, czy nie, ale dla mnie zawsze nim będzie i kocha was wszystkich. Ciebie, Alex i Evan'a, a nawet Dylan'a. 
Dylan uśmiechnął się pod nosem rozbawiony, a ja nie wierzyłam, że Charlie właśnie to powiedział. 
-Posłuchaj Stella, popełniłem w życiu kilka błędów, ale chcę je teraz naprawić. Chce do ciebie wrócić i będę o ciebie walczyć. O ciebie i o mojego syna. Kocham cię.-powiedział James. 
Prychnęłam lekceważąco. Teraz nie miałam ochotę tylko mu przywalić. Miałam ochotę go zabić. Wraca jak gdyby nigdy nic po 20 latach i myśli, że moja matka wpadnie szczęśliwa w jego ramiona? Pieprzony dupek. 
-Ja muszę to wszystko przemyśleć na spokojnie.-szepnęła mama wpatrując się w jeden punkt. 
-Ale co ty chcesz przemyśleć?-krzyknęłam gwałtownie wstając od stołu.-Chcesz wrócić do tego pieprzonego kretyna? Mamo, powinnaś go nienawidzić, za to co zrobił i za to, że ma jeszcze czelność wracać po tylu latach i mówić, że będzie o ciebie walczyć. Tu nie ma się nad czym zastanawiać! Każ mu iść  cholerę! Jeśli nie, ja się wyprowadzam!
Niekontrolowane łzy zaczęły kapać z moich oczu na podłogę. Pobiegłam na górę i weszłam schodami przeciwpożarowymi na dach. Tak dawno tu nie siedziałam. Brakowało mi tego. Słońce zaczęło już zachodzić za horyzont, a niebo było prawie różowe. Palmy wyglądały idealnie na takim tle. 
-Alex...-usłyszałam cichy szept, a obok mnie usiadł Charlie. 
Otarłam mokre policzki i odwróciłam wzrok.
-Kochanie, znasz takie przysłowie 'jeśli kogoś kochasz daj mu wolność, a jeśli do ciebie nie wróci, to znaczy, że nigdy nie było twoje'?
-Znam.-mruknęłam.
-Chcę dać twojej mamie wolność. Dać jej czas na zastanowienie się i podjęcie decyzji. Wieżę, że wróci do mnie. A jeśli nie, chcę, żebyście wiedzieli, że kocham was najbardziej na świecie i na pewno będę was odwiedzać.-powiedział i mocno mnie przytulił.
-Czekaj... o czym ty mówisz?
-Wyprowadzam się. 


***

Miałam wszystko wyjaśnić, a chyba jeszcze bardziej namieszałam. Rozdział mi się nie podoba, ale jakoś nie potrafiłam wymyślić nic lepszego. 
Pierwszy raz, napisałam coś oczami Dylan'a i mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Dziękuje za komentarze, wyświetlenia i wszystkie głosy oddane w ankiecie! 
Nowe opowiadanie będzie się nazywać To Hell And Back i już zaczęłam je pisać :)  
Miałam dodać pierwszy rozdział dopiero, jak skończę to, ale być może zrobię wam niespodziankę na Walentynki :) 
W sumie, to nie będzie niespodzianka, bo już o tym wiecie xD bardziej może prezent <3 A tak przy okazji pojawił się już tam prolog i bohaterowie, także zapraszam, do zapoznania się z nimi. Wpadajcie na tohellandback-fanfiction.blogspot.com (LINK)
Następny rozdział  13.02 (sobota).
Ostatnio na Instagramie znalazłam kilka dość fajnych przerobionych zdjęć Seleny i Dylan'a. Mi się podoba a Wam? 



sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 25


Przewracałam się z boku na bok i szukałam wygodnej pozycji do zaśnięcia. Przez te dwa dni, przyzwyczaiłam się do dzielenia łóżka z Dylan'em i zasypiania w jego ramionach. Ciężko westchnęłam i znów obróciłam się na prawy bok spadając z łóżka. Cicho przeklęłam pod nosem i usiadłam opierając się o bok łóżka. Sięgnęłam po telefon z nadzieją, że nie obudzę bruneta moim sms'em... A jeśli tak, to trudno.



Do:Dylan
Nie mogę zasnąć :(


Po kilku minutach dostałam odpowiedź.




Od:Dylan
Ja bez ciebie też :(


Do:Dylan
To przyjdź do mnie ;*


Od:Dylan
Będę za 15 minut


Uśmiechnęłam się do siebie i rzuciłam telefon na łóżko. Miałam nadzieję, że rodzice nie usłyszą go. Po kilkunastu minutach usłyszałam, jak ktoś puka w moje okno. Podeszłam do niego i otworzyłam je, a przede mną pojawił Dylan.

-Nie mogłeś wejść drzwiami? Jak normalny człowiek?-zapytałam rozbawiona wpuszczając go do środka.
-Chciałem być romantyczny, ale to boli.-powiedział i pokazał mi rozcięty nadgarstek.
-Wchodziłeś po rynnie?-zapytałam ledwo powstrzymując śmiech.
-Nie śmiej się, bo więcej razy w środku nocy nie przyjdę.-powiedział i pokazał mi język.
Pociągnęłam go za sobą do łazienki i w szafce pod umywalką odnalazłam wodę utlenioną i plastry. Niestety miałam tylko różowe w księżniczki i jednorożce. Dylan skrzywił się, kiedy plaster wylądował na jego skórze.
-Jest... bardzo męski.-powiedział sarkastycznie.
-Jest uroczy.-powiedziałam i dałam mu całusa w czubek nosa. 
Ale chłopak chciał więcej. Przyciągnął mnie do siebie tak, że każda część mojego ciała stykała się z jego.
-Dziękuje.-szepnął, a jego wargi delikatnie musnęły moje ucho.
Odchyliłam głowę w bok, dając chłopakowi dostęp do mojej szyi, którą natychmiast zaatakował swoimi ustami.
-To ma być dalsza część twojego podziękowania?-zapytałam rozpływając się pod wpływem jego pieszczot.
-Może.-powiedział, a jego ręce wylądowały na moim tyłku.
Lekko ścisnął mój pośladek. Na mojej szyi na pewno widniało już kilka sinych znaków. Teraz jego usta całowały moje. Moje dłonie szybko pozbyły się jego koszulki. Chciałam więcej, dlatego z jeszcze większą niechęcią przerwałam pocałunek i oparłam się czołem o jego klatkę.
-Rodzice są w domu.-westchnęłam.
-W porządku. Przecież nie musimy się spieszyć.-powiedział posyłając mi uśmiech.-Kocham cię.
-Wiem, w końcu jestem zajebista. Jak tu mnie nie kochać?-powiedziałam i wyszłam z łazienki.
O'Brien poczłapał za mną. Ściągnął spodnie i wygodnie położył się na moim łóżku pozostając jedynie w bokserkach. Ja usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować. Usta, szyję, ramiona, obojczyki... Wszędzie zostawiałam fioletowe plamki, które odzwierciedlały moje wargi.
-Alex.-mruknął cicho, prawie zasypiając.
-Dobranoc.-uśmiechnęłam się i położyłam obok wtulając w ramię Dylan'a.
-Potrafisz skutecznie zepsuć romantyczną chwilę.-mruknął. 
Zachichotałam, obracając się do niego plecami. 
-Odechciało mi się spać.-jęknęłam cicho. 
-Śpij!-warknął i też obrócił się do mnie plecami. 
Nie minęły nawet 2 minuty, a chłopak obrócił się na plecy i ciężko westchnął. 
-Dobra, mi też się odechciało.-powiedział. 
Uśmiechnęłam się pod nosem i wtuliłam w jego ramię. 
-Więc co chcesz robić?
-A ty?-zapytał i położył swoją rękę na moich plecach, lekko je gładząc. 
-Dowiedzieć się czegoś więcej o tobie.
-Dobra, w takim razie pytaj.-powiedział przyciągając mnie bliżej swojego ciała, o ile to w ogóle było możliwe. 
-Niebieski czy czerwony?
-Niebieski, a ty?-odparłam. 
-Też, zima czy lato?
-Lato. Herbata czy kawa?
-Kakao.-powiedział.-Seks czy jedzenie?
-Seks.-powiedziałam cicho.-Ale tylko z tobą. 
Jego klatka zadrżała pod wpływem jego cichego chichotu. 
-Staram się być romantyczna, a ty się ze mnie śmiejesz? Okej, ja to zapamiętam.-powiedziałam udając obrażoną. 
-Też wybrałbym seks z tobą.-powiedział, a jego ręka z moich pleców, zjechała na mój tyłek.-Wiesz, resztę życia mógłbym spędzić z tobą w łóżku.
-Jestem za.-przytaknęłam i uśmiechnęłam się.-Niestety realia są inne.
-Potrafisz zepsuć piękną chwilę.-mruknął.
-Zaraz zasnę.-powiedziałam. 
Moje powieki stawały się coraz cięższe, a ja czułam, że zaraz nie dam rady utrzymać ich otwartych. 
-Ja też.-przyznał brunet, a po chwili słyszałam już tylko jego cichy, miarowy oddech. 
W końcu sama odpłynęłam w sen. 



***


Leżałam na łóżku wpatrując się w sufit, kiedy nagle do pokoju wszedł O'Brien. Na jego widok na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Bez słowa położył się obok mnie i zaczął bawić moimi włosami. 

Coś zaczęło dzwonić.

Po chwili poczułam, jak Dylan delikatnie muska moją szyję swoimi ustami. Jego ręce dotykają moje nagie ciało, które pragnie znacznie więcej niż tylko pocałunki. Wplotłam ręce w jego włosy i przyciągnęłam bliżej siebie. 

Dźwięk stawał się coraz bardziej natrętny i denerwujący. Prawie nie do zniesienia. 

Brunet spojrzał prosto w moje oczy, a ja czułam, jak jego spojrzenie przenika prawie moją duszę. Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech, kiedy z moich usta pada ciche "chcę się z tobą kochać"...

Zamrugałam kilkakrotnie próbując przyzwyczaić wzrok do jasności ogarniającej cały pokój. Mój telefon dzwonił gdzieś pod łóżkiem, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że śniłam o Dylan'ie, który wciąż leżał spokojnie obok, pogrążony we śnie. Wygrzebałam szybko telefon spod łóżka i odebrałam połączenie od Rose. 
-Hmmm?-mruknęłam opadając z powrotem na poduszki, budząc tym samym Dylan'a. 
-Gdzie ty do cholery jesteś!-krzyknęła.-Za 20 minut mamy przedstawiać prezentację!
-Kurwa.-przeklęłam wstając szybko z łóżka.-Graj na czas. Postaram się być jak najszybciej. 
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon w stronę łóżka. Ale zamiast trafić na nie, trafiłam Dylan'a, prosto w głowę. 
-Znowu zaspałaś?-zapytał i ziewnął. 
-Muszę w końcu nastawić ten cholerny budzik.-mruknęłam niezadowolona. 
Najszybciej jak potrafiłam umyłam zęby, rozczesałam włosy i ubrałam się. 
-Podrzucić cię?-zapytał O'Brien wstając z łóżka.
-Nie, ty zostań tu. Cholera, gdzie mój telefon?-zapytałam rozglądając się dookoła. 
Brunet podszedł do mnie i podał mi mój telefon, przy okazji łapiąc mój nadgarstek i przyciągając do siebie. 
-Śpieszę się.-powiedziałam cicho, patrząc w jego oczy. 
-I tak jesteś już spóźniona. Nie wolisz zostać tu ze mną?
-Wolę, ale naprawdę muszę iść.-powiedziałam z żalem w głosie. 
-Spotkamy się później? 
-Zadzwonię do ciebie. Wyjdź z domu, kiedy wszyscy już pójdą do pracy. Kocham cię, do zobaczenia później.-powiedziałam i dałam mu szybkiego buziaka w usta. 
Wyszłam szybko z pokoju dokładnie zamykając za sobą drzwi. Zbiegłam schodami na dół, gdzie w korytarzu właśnie stał tata gotowy do wyjścia. 
-Szybko!-chwyciłam go za ramię i pociągnęłam za sobą. 
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. 
-Rozumiem, że jesteś już spóźniona?-zapyta ironicznie. 
-Yhym i byłabym wdzięczna, gdybyś się pośpieszył.
-A powiesz mi kto był dzisiaj u ciebie w nocy?-zapytał unosząc lewą brew ku górze. 
-Co? O czym ty mówisz?-zapytałam nerwowo zagryzając wargę. 
-"Seks, ale tylko z tobą".-powiedział cytując moje wczorajsze słowa.-Może następnym razem rozmawiajcie trochę ciszej? 
-Tak na pewno będziemy.-przytaknęłam, czując jak moje poliki pieką ze wstydu. 
-Kochanie, jesteś moją córką i twoje dobro jest dla mnie najważniejsze. Dlatego bez względu na wszystko będę bronić cię przed złem...
-Uważasz, że Dylan to zło?-zapytałam patrząc na niego zdziwiona. 
-Nie dałaś mi dokończyć.-powiedział wywracając oczami.-I nie. Nie to miałem na myśli. Chciałem się zapytać, czy jesteś na tyle szczęśliwa z Dylan'em, że chcesz z nim to robić... wiesz o co chodzi? 
-Tak, wiem.-mruknęłam.-Jestem już prawie dorosła i wiem co robię. A z Dylan'em jestem naprawdę szczęśliwa.
-A z Paul'em byłaś szczęśliwa?-zapytał. 
-Nie możesz tak po prostu zapytać czy uprawiałam z nim seks?-zapytałam już znudzona, tymi dziwnymi zagraniami.-Chce, żebyśmy mieli jasną sytuację, jeszcze z nikim tego nie robiłam i na razie nie zamierzam, jeśli cię ta wiadomość uszczęśliwi.
W końcu samochód zatrzymał się pod moją szkołą. 
-Dzięki za podwiezienie.-powiedziałam i wyszłam z auta. 
Szybko pobiegłam w stronę drzwi wejściowych szkoły i niemal nie poślizgnęłam się na mokrej podłodze korytarza. W końcu znalazłam się pod drzwiami sali biologicznej. Kiedy weszłam do środka, Rose stała już na środku, a zniecierpliwiona nauczycielka zerkała co chwilę na zegarek. 
-W końcu!-powiedział Rose ucieszona moim widokiem.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.-wysapałam. 
-Mam nadzieję, że nie wdajesz się w swojego brata.-powiedziała nauczycielka wpisując mi zapewne spóźnienie do dziennika.-Wczoraj też się spóźniłaś. 
-To się więcej nie powtórzy.-powiedziałam.
Zaczęłam grzebać w swojej torbie, w celu odnalezienia prezentacji. 
-Chyba cię kiedyś zabiję.-szepnęła ostro Rose pomagając mi wyrzucić całą zawartość torby na ławkę. 
-Chyba nie wzięłam jej z domu.
-No, macie tą prezentację, czy mogę postawić wam już jedynki?-zapytała nauczycielka. 
-Zaraz na serio cię zabiję!-warknęła.
-Coś wymyślę...
Nagle usłyszałam za swoimi plecami, jak coś głośno uderza o podłogę. Obróciłam się do tyłu i zobaczyłam Rose leżącą na podłodze. Uklęknęłam obok niej. 
-Nic ci nie...
-Zamknij się i niech Evan ci przywiezie to dziadostwo tu!-warknęła przerywając mi.
Zaraz obok znalazło się kilku uczniów i pani Black. Wymknęłam się niespostrzeżona z sali. Nagle poczułam wibracje w swojej kieszeni. Wyciągnęłam go ze spodni i idąc w kierunku swojej szafki, odczytywałam wiadomość od Dylan'a. Nagle moja głowa w coś uderzyła, a ja upadłam na podłogę. Zamrugałam kilkakrotnie i przetarłam swoje oczy.
-Co ty tu robisz?-zapytałam zdziwiona. 
Nie spodziewałam się, że zobaczę go jeszcze kiedyś...


***

W końcu udało mi się coś napisać... Jestem ogromnie zaskoczona, że 
pomimo przez tyle tygodni nie było rozdziału, to i tak ktoś tu codziennie zaglądał! 
Dziękuję wam bardzo ❤ 
Rozdział zdecydowanie krótszy od poprzedniego, ale postaram się poprawić 
xD 
Myślę, że kolejny dodam szybciej - 05.02 (piątek) 


Do następnego!
 ❤❤❤

Ps. nie wiem czemu, ale skasował mi się ten post, więc dodaję jeszcze raz o.O