wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 4

Odkąd dosiedliśmy się z Dylan'em do reszty, nikt nie jest zainteresowany filmem. Ja i Rose rozmawiamy z Thomas'em, a Evan z Dylan'em robią coś na telefonie mojego brata. 
-Zostajecie u nas na noc?-zapytała nagle mama pojawiając się w salonie. 
-Nie, jutro szkoła.-odparła Rose.
-Przecież już koniec roku. Powinni dać wam już spokój.-mama pokiwała głową i poszła.
-Musimy wybrać się na zakupy.-powiedziała Rose.
-Możemy pójść w poniedziałek po szkole.-zaproponowałam.
-Dobra. Jeju, już nie mogę się doczekać weekendu!-pisnęła i oparła się o klatkę swojego chłopaka. 
Uśmiechnęłam się na ich widok. Byli tacy słodcy. Zazdrościłam im jak cholera. Thomas zabiera Craven nad morze. Wyjeżdżają jutro rano i w niedzielę wracają. Rodzice Snagstra mają własny domek na plaży. Byłam tak kilka razy i muszę przyznać, że miejsce jest cudowne. 
Posiedzieliśmy jeszcze trochę i nasi przyjaciele zdecydowali, że na nich już czas. Po ich wyjściu wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam w  piżamę. Wygodnie położyłam się na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Odwiedziłam Facebook'a, Twitter'a i Instagrama. Nagle do mojego pokoju weszła mama.
-Wybrałaś już kogoś, kogo zaprosisz w sobotę?-zapytała, na co pokiwałam przecząco głową.-To w sumie dobrze, bo tata chciałby odwiedzić dziadków. Chcesz jechać z nami?
-Nie, dzięki. Wyspie się.-posłałam jej delikatny uśmiech.
-Jak chcesz. Ten twój nowy kolega, Dylan tak?
-Tak?-odpowiedziałam marszcząc brwi.
-Jest bardzo przystojny. Może powinnaś...
-O nie.-jęknęłam.-Mamo, tylko nie ty. Już Rose mi w kółko powtarza, że powinnam się z nim umówić. Dzięki za radę, ale nie skorzystam.
-Chciałam powiedzieć, że powinnaś zaprosić go w sobotę do nas, żebyś nie siedziała sama.-powiedziała moja rozbawiona rodzicielka.
-Zastanowię się.-wywróciłam oczami.
-Dobrze, wyśpij się kochanie.-powiedziała i pocałowała mnie w czoło.
-A ma dziewczynę?-zapytała jeszcze zatrzymując się przy drzwiach.-Może mogła byś spróbować...
Rzuciłam w jej stronę poduszkę, ale zdążyła zniknąć za drewnianą powłoką drzwi. 



***

W pośpiechu umyłam zęby i pomalowałam rzęsy. Ubrałam  i mało co, nie zabiłam zbiegając po schodach omijając co 2 stopień. Evan stał już koło drzwi gotowy do wyjścia.
-Zabije cię.-syknęłam w jego stronę.-Dlaczego obudziłeś mnie 10 minut przed wyjściem do cholery!?
-Złość piękności szkodzi księżniczko. Chociaż nie... u ciebie już za późno.-powiedział i pokazał mi język. 
Po niecałych 30 minutach staliśmy już na korytarzu z Rose i Thomas'em, którzy wymieniali ze sobą ślinę.  
-Wiecie może, czy Dylan dzisiaj przyjdzie?-zapytał mój brat, a ja dopiero teraz zauważyłam, że bruneta nie ma z nami. 
-Nie.-Thomas wzruszył ramionami.-Ale tam stoi Ally. I chyba coś od ciebie chce. 
Wszyscy odwróciliśmy wzrok na prawo, gdzie stała brunetka i wpatrywała się w nas. Wyglądała na niezdecydowaną. Jakby zastanawiała się czy podejść, czy jednak nie.
-No idź do niej!-Rose popchnęła Evan'a w jej kierunku z wielkim uśmiechem na ustach. 
Mój brat podszedł do niej i zaczęli rozmawiać. 
-Wygląda na to, że pomiędzy nimi coś jest. Ja i Thomas, Evan i Ally, a czy jest ktoś, kto nie ma jeszcze nikogo? Hmmm... No tak! Nasza Alex i Dylan.-powiedziała.-Na prawdę uważam, że pasowalibyście do siebie. Zaproś go na bal.
-Przestań proszę.-jęknęłam.-Jeżeli cię to uszczęśliwi, to on zaprosił mnie już wczoraj.
-Na serio?-zapytała.-Serio?! I ty mówisz mi o tym dopiero teraz?! Zwariowałaś? Boże, koniecznie musimy iść w poniedziałek na te zakupy. Kupimy ci odjazdową kieckę, żeby O'Brien nie mógł oderwać od ciebie oczu.-pisnęła zadowolona. 
Wywróciłam oczami i w tym momencie zadzwonił dzwonek. Wszyscy weszliśmy do klasy i zajęliśmy te miejsca, co zawsze. Po chwili w sali pojawiła się również pani Leiby. Była to miła kobieta o zielonych oczach, blond włosach, trochę przy kości i wysoka. Była najmilsza z nauczycieli... i często zostawiała mojego brata po lekcjach. 
-Witam! Dzisiaj dobiorę was w pary. Będziecie korzystać z farb. Dzisiejsze zadanie polega na namalowaniu to, co się lubi w drugiej osobie z pary. I nie życzę sobie nie niecenzurowanych rzeczy, panie Peters.-powiedziała spoglądając na mojego brata.-Dobrze, a teraz dobiorę was w pary. Rose i Thomas, nasza urocza para, Taylor i Robin, Hayley i Manson...-nauczycielka długo wymieniała.
 Zazwyczaj dobierała pary tak, żeby jedna osoba była z klasy pierwszej, a druga trzeciej. W końcu usłyszałam swoje imię. Na nieszczęście zostało dwóch chłopaków z klasy mojego brata, których nie lubiłam. Zawsze puszczali jakieś głupie teksty o zabarwieniu erotycznym. Kiedy nauczycielka zaczęła wypowiadać imię 'Alan', do klasy wszedł Dylan. 
-Przepraszam za spóźnienie.-wysapał. 
-W porządku. Usiądź z Alex. Ona wytłumaczy ci na czym polega nasza dzisiejsza praca.-powiedziała nauczycielka, a ja odetchnęłam z ulgą, że nie będę musiała pracować z którymś, z tych półgłówków. Brunet przysiadł się do mnie i z uśmiechem przywitał. 
-Cześć.-odpowiedziałam.-Więc musisz namalować coś, co we mnie lubisz. 
-Teraz trudno mi będzie zdecydować tyłek czy...-zaczął, ale mu przerwałam wbijając palca między jego żebra. 
Przez chwilę pracowaliśmy w ciszy. Spojrzałam na Dylan'a kątem oka i zastanowiłam się co mam namalować, skoro wszystko w nim było takie idealne. Włosy, każdego dnia w nieładzie, brązowe oczy, mięśnie na brzuchu, które teraz idealnie opinała jego koszulka i usta. Pewnie nie jedna dziewczyna chciała by ich zasmakować. Szybko odgoniłam od siebie nieprzyzwoite myśli, kiedy odwrócił się w moją stronę.
-Może chcesz zdjęcie? Zostanie na dłużej.-powiedział rozbawiony.
-Spadaj.-pokazałam mu język.-Po prostu zastanawiam się, co mam namalować. 
-Najlepiej całego mnie.-powiedział i szturchnął mnie zaczepnie łokciem. 
-W sumie to dzisiaj masz ładne buty.-powiedziałam. 
Chłopak zajrzał pod ławkę, zerkając na swoje obuwie.
-Żartowałam.-powiedziałam.
Umoczyłam swój pędzel w brązowej farbie i zaczęłam malować jego oczy. 
-Masz coś na nosie.-usłyszałam nagle. 
-Co?
-To.-powiedział i przejechał brudnym palcem z farby po moim nosie. 
-O nie. Teraz to przesadziłeś!-powiedziałam i pędzelkiem dotknęłam jego policzka. 
-Peters!-usłyszałam nagle głos pani Leiby.
Wszyscy zaciekawieni spojrzeli w stronę mojego brata, który o dziwo siedział teraz cicho i spokojnie, wykonując swoją pracę. 
-Co?-powiedział zdezorientowany.-Przecież nic nie robię.
-Oh... tym razem chodzi mi o pańską siostrę.-powiedziała nauczycielka.-Zostajesz godzinę po lekcji.
Moje usta uformowały się na kształt litery 'o'. Pierwszy raz zostaję po lekcjach. Dylan ledwo powstrzymywał śmiech.
-Pnie O'Brien, nie ma się z czego śmiać. Pan również ma karę po lekcjach.