sobota, 12 września 2015

Rozdział 12


Miło było patrzeć na Dylan'a bez koszulki. Fajnie też było wygrywać. Pierwszy raz gram w pokera i cały czas wygrywam. Cóż, jestem szczęściarą. 
-Kurwa.-mruknął Dylan pod nosem, przegrywając kolejną kolejkę. 
Niechętnie ściągnął swoje spodnie i rzucił je w kąt. Uśmiechnęłam się pod nosem i rozdałam karty. Niestety przegrałam. Ściągnęłam spodenki i odłożyłam je na bok.
-W końcu.-powiedział Dylan wzdychając z ulgą.
-Nie ciesz się tak. Zaraz przegrasz.
Chłopak pokazał mi język i potasował talię, a następnie rozdał karty. Z przykrością stwierdziłam, że jestem na przegranej pozycji. Moje karty były tak słabe, jak mięśnie mojego brata.
-Ściągaj bluzkę!-krzyknął Dylan zadowolony.-Wygrałem!
-Pomarzyć możesz.-pokazałam mu język. 
-Ej, takie były reguły gry, pamiętasz?
-Tak, i co z tego? Reguły można zmieniać, łamać czy coś.-wzruszyłam ramionami. 
-Nie, jak grasz ze mną.-powiedział i podszedł do mnie usiłując zdjąć moją bluzkę. Zaczęłam krzyczeć i bić go. Chłopak w jedną dłoń złapał moje dłonie, a drugą szarpał się z koszulką.
-Dylan, ja nie mam nic pod spodem!-krzyknęłam w końcu. 
Brunet na chwilę przestał. Spojrzał mi w oczy z ogromnym uśmiechem wymalowanym na twarzy. 
-To nawet lepiej.-powiedział i poruszył zabawnie brwiami. 
-Chory zboczeniec.-powiedziałam i zbierając w sobie wszystkie siły, odepchnęłam go od siebie. 
-Co robimy teraz?-zapytał O'Brien rozwalając się na moim łóżku. 
Wzruszyłam ramionami i położyłam się na nim. Chłopak wydawał się być zadowolony. Uśmiech zszedł mu z twarzy, kiedy ugryzłam go w ramię. 
-Ała!-krzyknął zrzucając mnie na podłogę. 
-Dobrze ci tak.-powiedziałam.
-O nie. Przesadziłaś!-krzyknął i zaczął mnie łaskotać. Cały czas śmiałam się jak głupia. Przypomniało mi się, jak przyszłam do Dylan'a kilka dni temu. Też padał deszcz, a my razem się wygłupialiśmy. Wtedy prawie mnie pocałował... Ciągle nie potrafiłam pogodzić się z myślą, że moglibyśmy spróbować być razem. Zastygłam w bezruchu pogrążona w swoich myślach. Wgapiając się gdzieś w przestrzeń z lekko uchylonymi ustami, musiałam wyglądać głupio. 
-Stało się coś?-zapytał opiekuńczo Dyl.
-Nic, wszystko w porządku.-posłałam mu lekki uśmiech.-A ty dałeś się nabrać, frajerze!
Teraz ja łaskotałam go po jego nagim torsie. Po chwili pokój wypełnił hałas, jaki wywołała uderzająca błyskawica, gdzieś niedaleko nas. Przestraszona podskoczyłam i spojrzałam za okno. Wichura nadal szalała. Lał deszcz, błyskało się i grzmiało. A my siedzieliśmy sami w pokoju, oświetlonym tylko przez blade światło świec. 
-Chodźmy spać.-poprosiłam czując się nieswojo. 
Dylan pokiwał głową zgadzając się. Ja wygodnie ułożyłam się pod cieplutką kołdrą, a chłopak zgasił wszystkie płomyki i położył się na łóżku obok. 
-Dobranoc.-powiedziałam. 
-Dobranoc.-odpowiedział i pomimo ciemności panującej w pokoju, czułam, że się uśmiecha. 



***



Kiedy rano otworzyłam oczy, Dylan jeszcze spał. Burzy już nie było, ale na zewnątrz było niemiło i pochmurnie. Aż nie chciało się wychodzić z łóżka. Z nudów zaczęłam przeglądać zdjęcia zapisane w pamięci mojego telefonu. Prawie wszystkie były z Rose, Thomas'em i Evan'em. Trafiały się też z mamą, albo tatą... ale żadnego nie z Dylan'em. Podeszłam do łóżka, na którym spał i zaczęłam mu robić zdjęcia. Wyglądał słodko z lekko uchylonymi ustami. Nagle złapał mnie za nadgarstek, a telefon wypadł mi z rąk i wylądował na podłodze. 
-Pozwoliłem?-zapytał.
-Mogę ci zrobić kilka zdjęć?-zapytałam szczerząc zęby. 
Chłopak zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie. Położyłam się na jego ramieniu, a on zaczął robić nam śmieszne zdjęcia swoim telefonem. Nagle do pokoju weszła Rose. Gdy nas zobaczyła stanęła zszokowana w progu. 
-Cześć?-powiedziała wolno, patrząc na nas dziwnym wzrokiem. 
-Hej, stało się coś?-zapytałam z uśmiechem. 
-Przyszłam się przebrać, ale może zrobię to później... nie chcę wam przeszkadzać.-powiedziała i obróciła się, z zamiarem wyjścia. 
-Rose, w porządku. Chodź.-powiedziałam i wstałam. 
Przeszłam obok niej z uśmiechem i weszłam do łazienki. Dziś mam wyjątkowo dobry humor. Umyłam zęby i twarz, a następnie cicho nucąc pod nosem rozczesałam swoje włosy i splotłam kłosa. Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Dylan'a już nie było. Jedynie Rose siedziała w salonie i oglądając telewizję jadła jakiś jogurt. Przysiadłam się do niej i oparłam głowę o jej ramię. 
-Co ty taka zadowolona?-zapytała patrząc na mnie podejrzliwie. 
-No, co? To ja już nie mogę się cieszyć po prostu, od tak?-zapytałam.
-O mój Boże!-krzyknęła.-Uprawialiście seks?!
-Co? Nie!-zaprzeczyłam szybko.-Zwariowałaś?
-Racja, żeby dobrać się do twoich majtek potrzebny by był jakiś łom, czy coś.-powiedziała i zaśmiała się sama ze swoich słów.
-Za to  twoje zsuwają się na jedno słowo Thomas'a.-powiedziałam oskarżycielsko. 
-Nie prawda. Musiał czekać prawie 3 lata.-broniła się.
-Dobra, nieważne. 
-A wy... no wiesz, jesteście razem?
Energicznie pokręciłam głową zaprzeczając. 
-Co dziś zamierzasz robić?-zapytała brunetka.
-Nie wiem, a wy?
-Zastanawiamy się nad kręglami.
-No to chyba oczywiste, że idę z wami.-powiedziałam.
-No nie wiem, czy takie oczywiste. Może wolałabyś spędzić czas z O'Brienem.-poruszyła zabawnie brwiami. 
Zmrużyłam oczy i pokazałam jej język.
-O której wychodzimy?
-O 14 idziemy na obiad, a później do kręgielni.-odpowiedziała i poszła do łazienki. 
Była 13.30. Miałam jeszcze czas, żeby bez celu posiedzieć na kanapie i pooglądać telewizję. Akurat leciał jakiś program paradokumentalny. Naprawdę nie wiem, co za debil wymyśla te scenariusze, ale przynajmniej się pośmiałam. Kiedy mąż właśnie miał zrobić swojej żonie awanturę o nic, a akcja miała się rozkręcić, do salonu wkroczyła Rose i powiedziała, że wychodzimy. Wyłączyłam telewizor i wyszłyśmy z domku, wcześniej zamykając go na klucz. Z chłopakami i Ally miałyśmy spotkać się w połowie drogi do restauracji "Casablanca". Szłyśmy wolnym tempem, obgadując Ashley. Obie szczerze jej nienawidzimy i doszłyśmy do wniosku, że aby odbić Rose Thomas'a, mogła by nawet kogoś zabić. Jest strasznie zazdrosna i niemożliwie głupia. Sam jej wygląd sugeruje, że jest puszczalską szmatą. Już z daleka widać było grupkę naszych przyjaciół, którzy wesoło rozmawiali o czymś i śmiali się. 
-Jak tam noc, Peters?-zapytał Thom szturchając mnie łokciem.
-Nie interesuj się.-powiedziałam i odpowiedziałam mu na zaczepkę tym samym.  
-Musiało dużo się dziać.-powiedział i zaśmiał się. 
-Spadaj.-pokazałam mu środkowy palec.
Pociągnęłam Ally i Craven tak, że szłyśmy przed chłopakami. Dalej obgadując ludzi z naszej szkoły. W końcu doszliśmy pod lokal, w którym mieliśmy zjeść obiad. Zajęliśmy jeden z wolnych stolików i każdy zamówił sobie coś, co lubi. Czekaliśmy na posiłek rozmawiając. Siedziałam koło Dylan'a, który postanowił znów torturować mnie swoimi żartami. Niestety tylko mnie. Co chwile nachylał się do mojego ucha, żeby opowiedzieć mi kolejny dowcip. 
-Dylan, zamknij tą jadaczkę!-szepnęłam ostro w stronę bruneta. 
-Uwielbiam jak się denerwujesz, jesteś wtedy taka słodka.-powiedział i złapał za mój policzek swoimi długimi palcami. 
Wywróciłam oczami i ucieszona zobaczyłam, jak kelner niesie nasze zamówienia. Wysoki, przystojny szatyn postawił przede mną talerz z rybą, ryżem i warzywami, oraz szklankę soku pomarańczowego. Posłał mi uśmiech i odszedł życząc smacznego. 
-Kretyn.-skwitował Dylan.
-Dlaczego tak uważasz?-zapytałam.
-Wygląda na takiego, co zabawia się z dziewczynami i rzuca je po jednej nocy.-powiedział i wzruszył ramionami zatapiając zęby w swoim fatburgerze. 
Pokręciłam głową z rozbawieniem i wzięłam kęs ryby, do swoich ust.



***


Zajęliśmy swój tor i podzieliliśmy się na pary. Thomas z Rose, Evan z Ally i ja, niespodzianka, z Dylan'em. Pierwszy rzucał mój brat. Zbił 6 i zadowolony usiadł obok swojej dziewczyny. Ally dała mu buziaka w policzek i raźnym krokiem ruszyła na tor. Zbiła wszystkie kręgle. Zadowolona podskoczyła i wskoczyła na kolana Evan'owi. 
-Teraz ty mała.-powiedział Dylan. 
Wstałam ze skórzanej kanapy i wybrałam niebieską kulę. Rzuciłam nią, a ona leniwie turlała się w kierunku kręgli. W końcu wpadła do rynny, a moi przyjaciele zaczęli się ze mnie śmiać.
-Hańbisz rodzinne nazwisko siostro.-powiedział Evan.
-Mogę prosić o zmianę zawodnika?-zapytał Dylan.
-Jeszcze zobaczymy, kto będzie śmiał się ostatni.-powiedziałam i obrażona usiadłam na swoim poprzednim miejscu. 
Po pierwszej kolejce Ally i Evan mieli najwięcej zdobytych punktów, a ja i Dyl najmniej, pomimo tego, że brunet zbił wszystkie pachołki. Kiedy znów nadeszła moja kolej, O'Brien zaproponował, że wykona rzut za mnie, co spotkało się z moją odmową. Pewna siebie wzięłam jedną kulę i z lekkiego rozbiegu rzuciłam ją. Ku zdziwieniu wszystkich zbiłam wszystkie kręgle. 
Ostatecznie ja i Dylan byliśmy drudzy, Rose i Thomas wygrali, a mój brat zhańbił nasze rodzinne nazwisko zajmując ostatnią pozycję. Po kręglach wstąpiliśmy do sklepu, żeby kupić coś do jedzenia i chłopcy odprowadzili nas do domu. Pożegnałam się z każdym przytulając do i razem z dziewczynami zasiadłam przed telewizorem, robiąc sobie noc z filmami i niezdrową żywnością. 

***


Rozdział 12 gotowy! 
Mam nadzieję, że się spodoba i proszę o komentarze, bo to motywuje do pisania kolejnych rozdziałów. 
Następny powinien pojawić się za tydzień (sobota 19.09.)


PS. wybiera się ktoś do kina na Więzień Labiryntu: próby ognia? 
Bo ja już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę swojego idola na dużym ekranie <3






DO NASTĘPNEGO ! :)