sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 25


Przewracałam się z boku na bok i szukałam wygodnej pozycji do zaśnięcia. Przez te dwa dni, przyzwyczaiłam się do dzielenia łóżka z Dylan'em i zasypiania w jego ramionach. Ciężko westchnęłam i znów obróciłam się na prawy bok spadając z łóżka. Cicho przeklęłam pod nosem i usiadłam opierając się o bok łóżka. Sięgnęłam po telefon z nadzieją, że nie obudzę bruneta moim sms'em... A jeśli tak, to trudno.



Do:Dylan
Nie mogę zasnąć :(


Po kilku minutach dostałam odpowiedź.




Od:Dylan
Ja bez ciebie też :(


Do:Dylan
To przyjdź do mnie ;*


Od:Dylan
Będę za 15 minut


Uśmiechnęłam się do siebie i rzuciłam telefon na łóżko. Miałam nadzieję, że rodzice nie usłyszą go. Po kilkunastu minutach usłyszałam, jak ktoś puka w moje okno. Podeszłam do niego i otworzyłam je, a przede mną pojawił Dylan.

-Nie mogłeś wejść drzwiami? Jak normalny człowiek?-zapytałam rozbawiona wpuszczając go do środka.
-Chciałem być romantyczny, ale to boli.-powiedział i pokazał mi rozcięty nadgarstek.
-Wchodziłeś po rynnie?-zapytałam ledwo powstrzymując śmiech.
-Nie śmiej się, bo więcej razy w środku nocy nie przyjdę.-powiedział i pokazał mi język.
Pociągnęłam go za sobą do łazienki i w szafce pod umywalką odnalazłam wodę utlenioną i plastry. Niestety miałam tylko różowe w księżniczki i jednorożce. Dylan skrzywił się, kiedy plaster wylądował na jego skórze.
-Jest... bardzo męski.-powiedział sarkastycznie.
-Jest uroczy.-powiedziałam i dałam mu całusa w czubek nosa. 
Ale chłopak chciał więcej. Przyciągnął mnie do siebie tak, że każda część mojego ciała stykała się z jego.
-Dziękuje.-szepnął, a jego wargi delikatnie musnęły moje ucho.
Odchyliłam głowę w bok, dając chłopakowi dostęp do mojej szyi, którą natychmiast zaatakował swoimi ustami.
-To ma być dalsza część twojego podziękowania?-zapytałam rozpływając się pod wpływem jego pieszczot.
-Może.-powiedział, a jego ręce wylądowały na moim tyłku.
Lekko ścisnął mój pośladek. Na mojej szyi na pewno widniało już kilka sinych znaków. Teraz jego usta całowały moje. Moje dłonie szybko pozbyły się jego koszulki. Chciałam więcej, dlatego z jeszcze większą niechęcią przerwałam pocałunek i oparłam się czołem o jego klatkę.
-Rodzice są w domu.-westchnęłam.
-W porządku. Przecież nie musimy się spieszyć.-powiedział posyłając mi uśmiech.-Kocham cię.
-Wiem, w końcu jestem zajebista. Jak tu mnie nie kochać?-powiedziałam i wyszłam z łazienki.
O'Brien poczłapał za mną. Ściągnął spodnie i wygodnie położył się na moim łóżku pozostając jedynie w bokserkach. Ja usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować. Usta, szyję, ramiona, obojczyki... Wszędzie zostawiałam fioletowe plamki, które odzwierciedlały moje wargi.
-Alex.-mruknął cicho, prawie zasypiając.
-Dobranoc.-uśmiechnęłam się i położyłam obok wtulając w ramię Dylan'a.
-Potrafisz skutecznie zepsuć romantyczną chwilę.-mruknął. 
Zachichotałam, obracając się do niego plecami. 
-Odechciało mi się spać.-jęknęłam cicho. 
-Śpij!-warknął i też obrócił się do mnie plecami. 
Nie minęły nawet 2 minuty, a chłopak obrócił się na plecy i ciężko westchnął. 
-Dobra, mi też się odechciało.-powiedział. 
Uśmiechnęłam się pod nosem i wtuliłam w jego ramię. 
-Więc co chcesz robić?
-A ty?-zapytał i położył swoją rękę na moich plecach, lekko je gładząc. 
-Dowiedzieć się czegoś więcej o tobie.
-Dobra, w takim razie pytaj.-powiedział przyciągając mnie bliżej swojego ciała, o ile to w ogóle było możliwe. 
-Niebieski czy czerwony?
-Niebieski, a ty?-odparłam. 
-Też, zima czy lato?
-Lato. Herbata czy kawa?
-Kakao.-powiedział.-Seks czy jedzenie?
-Seks.-powiedziałam cicho.-Ale tylko z tobą. 
Jego klatka zadrżała pod wpływem jego cichego chichotu. 
-Staram się być romantyczna, a ty się ze mnie śmiejesz? Okej, ja to zapamiętam.-powiedziałam udając obrażoną. 
-Też wybrałbym seks z tobą.-powiedział, a jego ręka z moich pleców, zjechała na mój tyłek.-Wiesz, resztę życia mógłbym spędzić z tobą w łóżku.
-Jestem za.-przytaknęłam i uśmiechnęłam się.-Niestety realia są inne.
-Potrafisz zepsuć piękną chwilę.-mruknął.
-Zaraz zasnę.-powiedziałam. 
Moje powieki stawały się coraz cięższe, a ja czułam, że zaraz nie dam rady utrzymać ich otwartych. 
-Ja też.-przyznał brunet, a po chwili słyszałam już tylko jego cichy, miarowy oddech. 
W końcu sama odpłynęłam w sen. 



***


Leżałam na łóżku wpatrując się w sufit, kiedy nagle do pokoju wszedł O'Brien. Na jego widok na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Bez słowa położył się obok mnie i zaczął bawić moimi włosami. 

Coś zaczęło dzwonić.

Po chwili poczułam, jak Dylan delikatnie muska moją szyję swoimi ustami. Jego ręce dotykają moje nagie ciało, które pragnie znacznie więcej niż tylko pocałunki. Wplotłam ręce w jego włosy i przyciągnęłam bliżej siebie. 

Dźwięk stawał się coraz bardziej natrętny i denerwujący. Prawie nie do zniesienia. 

Brunet spojrzał prosto w moje oczy, a ja czułam, jak jego spojrzenie przenika prawie moją duszę. Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech, kiedy z moich usta pada ciche "chcę się z tobą kochać"...

Zamrugałam kilkakrotnie próbując przyzwyczaić wzrok do jasności ogarniającej cały pokój. Mój telefon dzwonił gdzieś pod łóżkiem, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że śniłam o Dylan'ie, który wciąż leżał spokojnie obok, pogrążony we śnie. Wygrzebałam szybko telefon spod łóżka i odebrałam połączenie od Rose. 
-Hmmm?-mruknęłam opadając z powrotem na poduszki, budząc tym samym Dylan'a. 
-Gdzie ty do cholery jesteś!-krzyknęła.-Za 20 minut mamy przedstawiać prezentację!
-Kurwa.-przeklęłam wstając szybko z łóżka.-Graj na czas. Postaram się być jak najszybciej. 
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon w stronę łóżka. Ale zamiast trafić na nie, trafiłam Dylan'a, prosto w głowę. 
-Znowu zaspałaś?-zapytał i ziewnął. 
-Muszę w końcu nastawić ten cholerny budzik.-mruknęłam niezadowolona. 
Najszybciej jak potrafiłam umyłam zęby, rozczesałam włosy i ubrałam się. 
-Podrzucić cię?-zapytał O'Brien wstając z łóżka.
-Nie, ty zostań tu. Cholera, gdzie mój telefon?-zapytałam rozglądając się dookoła. 
Brunet podszedł do mnie i podał mi mój telefon, przy okazji łapiąc mój nadgarstek i przyciągając do siebie. 
-Śpieszę się.-powiedziałam cicho, patrząc w jego oczy. 
-I tak jesteś już spóźniona. Nie wolisz zostać tu ze mną?
-Wolę, ale naprawdę muszę iść.-powiedziałam z żalem w głosie. 
-Spotkamy się później? 
-Zadzwonię do ciebie. Wyjdź z domu, kiedy wszyscy już pójdą do pracy. Kocham cię, do zobaczenia później.-powiedziałam i dałam mu szybkiego buziaka w usta. 
Wyszłam szybko z pokoju dokładnie zamykając za sobą drzwi. Zbiegłam schodami na dół, gdzie w korytarzu właśnie stał tata gotowy do wyjścia. 
-Szybko!-chwyciłam go za ramię i pociągnęłam za sobą. 
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. 
-Rozumiem, że jesteś już spóźniona?-zapyta ironicznie. 
-Yhym i byłabym wdzięczna, gdybyś się pośpieszył.
-A powiesz mi kto był dzisiaj u ciebie w nocy?-zapytał unosząc lewą brew ku górze. 
-Co? O czym ty mówisz?-zapytałam nerwowo zagryzając wargę. 
-"Seks, ale tylko z tobą".-powiedział cytując moje wczorajsze słowa.-Może następnym razem rozmawiajcie trochę ciszej? 
-Tak na pewno będziemy.-przytaknęłam, czując jak moje poliki pieką ze wstydu. 
-Kochanie, jesteś moją córką i twoje dobro jest dla mnie najważniejsze. Dlatego bez względu na wszystko będę bronić cię przed złem...
-Uważasz, że Dylan to zło?-zapytałam patrząc na niego zdziwiona. 
-Nie dałaś mi dokończyć.-powiedział wywracając oczami.-I nie. Nie to miałem na myśli. Chciałem się zapytać, czy jesteś na tyle szczęśliwa z Dylan'em, że chcesz z nim to robić... wiesz o co chodzi? 
-Tak, wiem.-mruknęłam.-Jestem już prawie dorosła i wiem co robię. A z Dylan'em jestem naprawdę szczęśliwa.
-A z Paul'em byłaś szczęśliwa?-zapytał. 
-Nie możesz tak po prostu zapytać czy uprawiałam z nim seks?-zapytałam już znudzona, tymi dziwnymi zagraniami.-Chce, żebyśmy mieli jasną sytuację, jeszcze z nikim tego nie robiłam i na razie nie zamierzam, jeśli cię ta wiadomość uszczęśliwi.
W końcu samochód zatrzymał się pod moją szkołą. 
-Dzięki za podwiezienie.-powiedziałam i wyszłam z auta. 
Szybko pobiegłam w stronę drzwi wejściowych szkoły i niemal nie poślizgnęłam się na mokrej podłodze korytarza. W końcu znalazłam się pod drzwiami sali biologicznej. Kiedy weszłam do środka, Rose stała już na środku, a zniecierpliwiona nauczycielka zerkała co chwilę na zegarek. 
-W końcu!-powiedział Rose ucieszona moim widokiem.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.-wysapałam. 
-Mam nadzieję, że nie wdajesz się w swojego brata.-powiedziała nauczycielka wpisując mi zapewne spóźnienie do dziennika.-Wczoraj też się spóźniłaś. 
-To się więcej nie powtórzy.-powiedziałam.
Zaczęłam grzebać w swojej torbie, w celu odnalezienia prezentacji. 
-Chyba cię kiedyś zabiję.-szepnęła ostro Rose pomagając mi wyrzucić całą zawartość torby na ławkę. 
-Chyba nie wzięłam jej z domu.
-No, macie tą prezentację, czy mogę postawić wam już jedynki?-zapytała nauczycielka. 
-Zaraz na serio cię zabiję!-warknęła.
-Coś wymyślę...
Nagle usłyszałam za swoimi plecami, jak coś głośno uderza o podłogę. Obróciłam się do tyłu i zobaczyłam Rose leżącą na podłodze. Uklęknęłam obok niej. 
-Nic ci nie...
-Zamknij się i niech Evan ci przywiezie to dziadostwo tu!-warknęła przerywając mi.
Zaraz obok znalazło się kilku uczniów i pani Black. Wymknęłam się niespostrzeżona z sali. Nagle poczułam wibracje w swojej kieszeni. Wyciągnęłam go ze spodni i idąc w kierunku swojej szafki, odczytywałam wiadomość od Dylan'a. Nagle moja głowa w coś uderzyła, a ja upadłam na podłogę. Zamrugałam kilkakrotnie i przetarłam swoje oczy.
-Co ty tu robisz?-zapytałam zdziwiona. 
Nie spodziewałam się, że zobaczę go jeszcze kiedyś...


***

W końcu udało mi się coś napisać... Jestem ogromnie zaskoczona, że 
pomimo przez tyle tygodni nie było rozdziału, to i tak ktoś tu codziennie zaglądał! 
Dziękuję wam bardzo ❤ 
Rozdział zdecydowanie krótszy od poprzedniego, ale postaram się poprawić 
xD 
Myślę, że kolejny dodam szybciej - 05.02 (piątek) 


Do następnego!
 ❤❤❤

Ps. nie wiem czemu, ale skasował mi się ten post, więc dodaję jeszcze raz o.O