niedziela, 25 października 2015

Rozdział 16


Rose opowiadała coś swojemu bratu na temat Ashley, a mój brat, Thomas i Dylan rozmawiali o zbliżającym się meczu, który miał być najważniejszym meczem sezonu. Ja siedziałam cicho, w myślach modląc się, żeby wszyscy szybko zwinęli się do domu. Wolałabym uniknąć tych nienawistnych spojrzeń Dylan'a i Paul'a. 
-Może obejrzymy jakiś film?-zaproponował mój brat.-Potem możemy w coś pograć i zostaniecie u nas na noc. 
Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, a on wyszczerzył zęby. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami. Westchnęłam cicho. 
-Idę po popcorn.-oznajmiłam i wstałam.
-Pomogę ci.-powiedział Paul i również wstał.
-Ja też.-Dylan zareagował natychmiast. 
-Nie trzeba. Dam radę sama.
-Jednak wolę iść z tobą.-powiedział blondyn i obejmując mnie ramieniem wyprowadził z kuchni. 
-Nie musiałeś, ale dziękuje.-powiedziałam i wyciągnęłam z szafki dużą miskę. 
-Rose strasznie przynudza.-powiedział i uśmiechnął się. 
Wsypałam gotowy popcorn do miski i wzięłam duży pomarańczowy sok. 
-Jest jeszcze gorzej, kiedy dzwoni w środku nocy.-powiedziałam i cicho westchnęłam. 
-Do ciebie przynajmniej dzwoni.-powiedział smutno, a zaraz potem zaśmiał się. 
-Chyba mamy wszystko.
Wróciliśmy do salonu, gdzie wszyscy siedzieli już wygodnie ułożeni na podłodze pod kanapą. Usiałam obok Dylan'a, a Pau'l obok mnie. 
-Co oglądamy?-zapytał mój brat.
-Wszystko tylko nie horror.-powiedziała Rose.
-Jestem za!-przytaknęłam.
-Okej, w takim razie, kto jest za horrorem?-zapytał Evan.
Wszyscy oprócz mnie i Rose podnieśli ręce w górę. Spojrzałam zabójczym wzrokiem na Dylan'a a on puścił mi oczko. 
-Jeśli zmienisz zdanie, możesz spać w pokoju ze mną i Rose.-szepnęłam mu na ucho. 
-Na pewno?-zapytał unosząc jedną brew w górę. 
-Yhymm.-mruknęłam.
-To bardzo kusząca propozycja, ale i tak wcześniej czy później wylądujemy razem w łóżku, więc muszę ci odmówić. 
-Nienawidzę cie.-powiedziałam i pokazałam mu język. 
Przez cały pieprzony film trzęsłam się ze strachu. Nie chciałam pokazywać swojej słabości Dylan'owi, dlatego starałam się dzielnie znosić sceny mordu. Jednak nie do końca wychodziło mi to tak, jak chciałam... Co chwila odwracałam wzrok od ekranu telewizora, a Dylan śmiał się ze mnie. Kiedy film się w końcu skończył poszłam na górę wziąć prysznic. Ubrałam piżamę i zeszłam do kuchni po wodę. Nagle poczułam czyjś oddech na swojej szyi. 
-Mam nadzieję, że może jednak pozwolisz mi spać z tobą?
-Nie ma nic za darmo.-powiedziałam uśmiechając się pod nosem.
Obróciłam się przodem do Dylan'a, a nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. 
-Zaprzepaściłeś swoją szanse.-powiedziałam. 
Pocałowałam go szybko w policzek i odeszłam życząc mu dobrej nocy.  



*3 TYGODNIE PÓŹNIEJ*


-To najważniejszy mecz sezonu.-powtarzał Evan. 
-Spokojnie braciszku, dacie radę.
-Mam nadzieję. To pierwszy mecz Dylan'a, oby nie dał ciała.-powiedział zmieniając koszulkę. 
-Ally będzie?-zapytałam.
-Będzie.
-Więc módl się, żebyś ty nie dał ciała.-powiedziałam rzucając w niego jego spodenkami. 
-Jestem kapitanem.-powiedział z wyższością i wyszedł. 
-Z ego większym niż boisko na którym grasz.-powiedziałam cicho. 
-Przyjdźcie za godzinę.-krzyknął jeszcze z korytarza i wyszedł. 
Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do mamy. Odebrała niemal od razu. 
-Co jest kochanie?-zapytała radosnym głosem.
-Mam nadzieję, że pamiętacie o dzisiejszym meczu Evan'a.-powiedziałam grzebiąc w szafie. 
-Jak moglibyśmy o nim zapomnieć. Wysłał mi dzisiaj chyba z milion sms'ów z przypomnieniem. Tata już po mnie jedzie do pracy. Spotkamy się na miejscu.
-Okej.-powiedziałam i rozłączyłam się. 
Przebrałam się i wszyłam z domu zamykając go na klucz. Po około 20 minutach byłam już pod domem Rose. Przywitała mnie jej uśmiechnięta twarz. 
-W końcu!-powiedziała i wciągnęła mnie do środka. 
-Jak się czujesz?-zapytałam i spojrzałam na jej już nieco widoczny brzuch. 
-Raz wspaniale, a raz mam ochotę rozszarpać komuś twarz.-powiedziała promiennie. 
Zaśmiałam się, a w korytarzu pojawił się Paul. 
-Hej mała.-powiedział i mocno mnie przytulił. 
-Hej, zaraz mnie zgnieciesz.-powiedziałam ledwo łapiąc powietrze w płuca. 
-Przepraszam.-posłał mi uśmiech.
-Napijesz się czegoś?-zapytała brunetka. 
-Dzięki Rose, jesteś kochana. Zrobisz kawy?-powiedział Paul.
-Sam sobie zrób kretynie.-powiedziała.
-Widzę, że dzisiaj jest twój jeden z lepszych dni.-Paul powiedział sarkastycznie.
-Idziemy już?-zapytała zniecierpliwiona, a dobry humor chyba ją opuścił. 
-Okej.-wzruszyłam ramionami i wyszliśmy z domu.
Droga na stadion minęła mi na przepychaniu się z Paul'em i rozmowie z Rose, która też co chwilę krzyczała na swojego brata. Kiedy doszliśmy już na miejsce, większość miejsc było zajętych. Przepchaliśmy się przez tłum i usiedliśmy  wolnej ławce. W tłumie wypatrzyłam moich rodziców, którzy siedzieli z rodzicami Rose. 
-Hej.-usłyszałam głos Ally.-Mogę się dosiąść?
-Jasne.-powiedziała Rose, a blondynka usiadła obok niej. 
Na boisko wbiegli zawodnicy i mecz się zaczął. 


***


Wszyscy zaczęli krzyczeć, piszczeć, skakać i klaskać ze szczęścia. Nasza drużyna wygrała i przechodzi do następnego etapu. W tej chwili wydawało mi się, że mój brat jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Obróciłam się w stronę Paul'a i rzuciłam mu się na szyję. Po chwili moje usta wylądowały na jego. Chłopak oddał mój pocałunek oplatając mnie swoimi ramionami w pasie. Po kilku sekundach oderwałam się od niego. Rose patrzyła na nas wielkimi oczami. 
-Emmm...-zaczęłam niepewnie.-Ja... 
Nic nie zdążyłam powiedzieć, bo usta blondyna znów naparły na moje. 
-Zawsze chciałem to zrobić.-powiedział i posłał mi szeroki uśmiech. 
Odpowiedziałam mu tym samym. Na moje policzki wkradł się rumieniec. 
-Jesteście uroczy.-powiedziała Ally. 
Do Rose podbiegł Thomas i uniósł ją do góry, wesoło się śmiejąc. 
-Wygraliśmy!-krzyknął. 
Zaraz za nim obok nas pojawili się Dylan z Evan'em. 
Mój brat bez słów wpił się w usta Ally. Podeszłam z uśmiechem do Dylan'a. Stał naburmuszony z boku, do nikogo się nie odzywając. 
-Gratuluję.-podeszłam do niego, rozkładając ramiona, żeby go przytulić. 
-Na wzajem.-powiedział oschle odtrącając mój gest i poszedł do szatni. 
Czemu zawsze, gdy już zaczyna się układać, coś musi się zepsuć?!



***


Wróciłam! I żyję! 
Jesteście wspaniali! Już ponad 4k wyświetleń, kocham was! 
Jeśli ktoś z was zna lub piesze swoje opowiadanie o Dylanie, to śmiało możecie
podsyłać mi linki. Na pewno będę czytać :* 
Następny rozdział sobota 7 października.
I bardzo was przepraszam za opóźnienia i że rozdział taki krótki, ale
z każdym kolejnym rozdziałem nie wiem,
co mam pisać.
Postaram się, żeby kolejny był dłuższy :) 




Do następnego! <3 

MIŁEGO TYGDNIA DYLONAT