poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 10

~ROSE~


Sama nie wiem dlaczego i o co, ale nagle wszyscy mnie zaczęli strasznie irytować i denerwować. Weszłam do domu trzaskając głośno drzwiami. 
-Rose, co jest?-usłyszałam za mną Alex.
-Nie wiem co mi jest i dlaczego tak się zachowuje!-krzyknęłam.-Dajcie mi wszyscy święty spokój!
Przyjaciółka spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, a zaraz potem podeszła do mnie i mocno przytuliła. Z moich oczu popłynęły łzy.
-Przepraszam.-wyszeptałam.-Nie powinnam pozwolić, żeby emocje zawładnęły mną.
-W porządku, nic się nie stało.-Alex posłała mi lekki uśmiech.
-Może powinnam usunąć ciążę i nic nie mówić Thomas'owi?-zapytałam bardziej sama siebie chowając twarz w dłoniach.
-Rose, cholera co ty bredzisz?-zapytała zbulwersowana brunetka.
-Nie wiem. Pomóż mi.-powiedziałam i jeszcze więcej łez spłynęło po moim policzku. 
Peters przytuliła mnie 2 razy mocniej. 
-Wszystko będzie dobrze.-zapewniła.-Leć się przebrać. Za pół godziny mamy iść na to ognisko.
-Okej.-westchnęłam cicho i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz letnią wodą i zrobiłam delikatny makijaż, starając się ukryć oznaki tego, że płakałam. Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Alex siedziała z Ally w salonie. Obie były już gotowe.
-Wyglądasz świetnie.-powiedziała Al posyłając mi szeroki śmiech.
-Dzięki, wy też.-odpowiedziałam. 
-To co? Idziemy?-zapytała Alex, na co pokiwałam głową zgadzając się. 
Wyszłyśmy z domu i szłyśmy wolno rozmawiając i szukając budki z napisem "Pearl". W końcu ją ujrzałyśmy. Chłopcy już tam byli. Ogień w ciemności wyglądał pięknie. Usiadłam obok mojego chłopaka i dałam mu całusa w policzek. Chłopak spojrzał na mnie i posłał lekki uśmiech. 
-Kocham cię.-powiedziałam.
-Ja ciebie też, Rose.-odpowiedział.
Evan podawał każdemu piwo. Nawet Alex piła, a obie zawsze odmawiałyśmy sobie alkoholu. Po prostu go nie lubimy.
-Trzymaj Rose.-powiedział Peters.
-Nie, dzięki.-pokiwałam przecząco głową.
-Daj spokój, dzisiaj wszyscy pijemy.-Thomas posłał mi uśmiech.
-Nie mogę.
-Jak nie możesz?-zapytali zdziwieni.
-Po prostu nie, okej? Nie chcę.-warknęłam.
-Oj Rose, jedno piwo ci nie zaszkodzi.-Evan na chama wcisnął mi butelkę do ręki.
-Ona nie może ty kretynie!-krzyknęła Alex.
-Ale czemu?-Evan i Thomas zapytali równocześnie.
-Bo jest w ciąży!-krzyknęła jeszcze głośniej, a kiedy zorientowała się co właśnie powiedziała, zakryła sobie usta dłonią.
-Co?!-zapytali wszyscy w szoku spoglądając na mnie.
-Thomas, chyba musimy porozmawiać na osobności.-westchnęłam.
Chłopak bez słowa wstał i odeszliśmy kawałek.
-To prawda?-zapytał po krótkiej ciszy.
-Tak. Chciałam ci powiedzieć, ale nie wiedziałam jak. Bałam się, że odrzucisz mnie. Nie wiedziałam co robić. Boje się. Boję się co pomyślą ludzie w szkole, rodzice, ale najbardziej boję się, co ty myślisz. Kocham cię i nie chcę cię stracić. Jesteś całym moim światem i zrobiłabym dla ciebie wszystko...
-Rose, przestań trajkotać.-powiedział przerywając mi.-Jak mogłaś bać się odrzucenia ode mnie. Jesteś całym moim światem i chce spędzić z tobą resztę życia. Jesteś najlepszym co mnie spotkało. Razem wychowamy to dziecko. Nie ważne co powiedzą ludzie. Liczysz się tylko ty.
Do moich oczu napłynęły łzy.
-Kocham cię.-szepnęłam i mocno go przytuliłam.
-Ja ciebie też.-odpowiedział i złączył nasze usta w długim namiętnym pocałunku.-Pamiętaj, że zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć.
-Przepraszam, że nie zrobiłam tego od razu. 
-Nic się nie stało.-powiedział i pocałował mnie w czoło.-Zastanawia mnie, kim był chłopak, który cię wczoraj przywiózł...
-Paul, mój brat.-wytłumaczyłam.-Naprawdę nikt go nie poznał?
-Dzięki Bogu. Już się bałem, że to może być koniec.-powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Nigdy się mnie nie pozbędziesz.-powiedziałam.
-To dobrze, bo wcale nie chcę.
Dałam mu ostatniego całusa w usta i wróciliśmy do reszty naszych przyjaciół. Zajęliśmy wolne miejsce na ogromnym, przewróconym drzewie. Wszyscy byli pijani. Alex co chwila wybuchała śmiechem przytulając się do O'Briena, który był w siódmym niebie, a Ally i Peters nie odrywali od siebie ust. 
-Chyba powinniśmy odprowadzić ich do domu.-powiedział Thomas. 
Pokiwałam głową zgadzając się z nim i podeszłam do Alex.
-Hej, Alex.-powiedziałam, a brunetka spojrzała na mnie pijackim wzrokiem.-Wracamy do domu.
-Jeszcze trochę.-mruknęła i wtuliła się w ramię Dylan'a. 
-Chodź Alex.-pociągnęłam ją lekko za ramię.-Na prawdę powinnaś się już położyć.
-Mogę zabrać ze sobą Dyl'a?-zapytała spoglądając na mnie błagalnie.
Cicho westchnęłam i zgodziłam się. Peters wstała ciągnąc za sobą ledwo żywego Dylan'a. Najpierw odprowadziliśmy Ally z Evan'em do domu chłopaków, a później Alex i Dylan'a do naszego. Brunet położył się na łóżku Alex, a dziewczyna na nim. Obydwoje niemal natychmiast zasnęli.
-Pierwszy raz widzę pijaną Alex.-powiedział Thomas i z niedowierzaniem pokręcił głową.
-Ja też.
-Przejdziemy się?
-Okej.-zgodziłam się i razem z rudzielcem wyszliśmy znów na świeże powietrze. Wolno szliśmy uliczką. Wszystkie bary i restauracje były jeszcze pooświetlane, a w wielu z nich krzątali się uczniowie z naszej szkoły. 
-Ładnie tu.-powiedziałam do Sangstra, splatając nasze palce razem. 
-Gdzie chciałabyś pojechać na wakacje?-zapytał nagle.
-Nieważne gdzie, ale zawsze chcę być z tobą.-posłałam mu uśmiech, a on mnie pocałował. 
-Co powiesz na Londyn?
-Żartujesz? 
Pokręcił przecząco głową, a ja mocno go przytuliłam.
-Lecimy do Londynu?-zapytałam niedowierzająco. 
-Niedługo są twoje urodziny, a ja nie wiedziałem co mógłbym ci kupić. Zawsze chciałaś zwiedzić to miasto, więc pomyślałem, że mógłbym cię zabrać.
-Jesteś kochany, ale przecież musiałeś wydać na to sporo pieniędzy...
-Nieważne.-wzruszył ramionami. 
-A reszta? Oni też mogą lecieć z nami?-zapytałam.
-Jeśli tylko zechcą.-powiedział i pocałował mnie w czoło. 
-Kocham cię Thomas.
-Ja ciebie bardziej, Rose.
Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Już wiem, że dla takich chwil warto żyć. 



***


Dziękuję za ponad 1500 wyświetleń i wszystkie komentarze. Jesteście kochani :)
Dzisiaj cały rozdział oczami Rose i mam nadzieję, że się podobał ;)