piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 9


Byłam bardzo śpiąca i zmęczona. Dylan poszedł wczoraj, a właściwie dzisiaj o 2. Co za kretyn wymyślił wycieczkę, dzień po balu? Pewnie nauczyciele mają nadzieję, że zmęczeni prześpimy całą drogę. Ledwo żywa umyłam zęby i prawie zasnęłabym nad miską płatków. Po śniadaniu wróciłam na górę, żeby się ubrać i z wielką walizką wypchaną po brzegi, znów zeszłam na parter. Rodzice porządnie wyściskali mnie i mojego brata. 
-Uważajcie na siebie i dzwońcie do nas albo piszcie.-mama powiedziała po raz setny.
-Dobra, dobra.-westchnął Evan i zaczął ścierać z policzka szminkę, którą zostawiła mama, obcałowując go.
-Kochanie, są już prawie dorośli, nic im nie będzie.-powiedział tata, gładząc mamę uspokajająco po plecach 
-No dobrze, bawcie się dobrze.-posłała nam ostatni uśmiech.
-Kochamy was.-powiedziałam i pomachałam im. 
Weszliśmy do auta Evan'a i szybko znaleźliśmy się pod szkoła, gdzie czekali już wszyscy nasi przyjaciele, oprócz Rose.
-Hej.-spanikowany Thomas rozglądał się dookoła.-Rose dzwoniła do ciebie, albo pisała czy coś?
-Nie... A stało się coś?-zapytałam.
-Nie wiem. Nie daje mi znaku życia.-powiedział przejęty.
-Nie martw się, na pewno zaraz przyjedzie.-posłałam mu lekki uśmiech. 
Evan z Ally na powitanie pierwszy raz przy nas wymienili ze sobą ślinę. Wyglądali razem uroczo. Miło było widzieć, że mój brat jest szczęśliwy.
-Przyjechała.-powiedział Thomas i odetchnął z ulgą. 
Niebieskie Subaru zatrzymało się niedaleko autobusu. W środku siedziała Rose z jakimś blondynem. Dała mu buziaka i wyszła z jego samochodu z niewielką walizką. Nikt nie wiedział, kim był facet, który właśnie odjechał z parkingu z piskiem opon. 
-Cześć kochanie.-Thom chciał pocałować brunetkę, ale ona przeszła obok nas obojętnie, mówiąc pod nosem 'hej'. Wrzuciła swój bagaż do schowka i weszła do autobusu. Poszliśmy za jej przykładem i zajęliśmy wolne miejsca-Evan z Ally, Thom z Rose i ja z Dylan'em. 
-Nie wyspałam się przez ciebie.-powiedziałam do bruneta pretensjonalnie.
-Przepraszam.-powiedział robiąc słodką minę.
Choć on zawsze jest słodki i mega seksowny. 
-No nie wiem... Musisz się postarać bardziej.-powiedziałam z uśmiechem.
-To znaczy?
-Nie zabrałam poduszki, więc pożycz mi swoje ramię.
-Jest do twojej dyspozycji.-powiedział wyszczerzając zęby. 
Położyłam wygodnie głowę na jego ramieniu i przymknęłam oczy. 
-Alex!-usłyszałam nagle.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Ashley, która aż gotowała się ze złości.
Dylan objął mnie ramieniem, a oczy blondynki powiększyły swoje rozmiary.
-Cześć Ash. Nie wiedziałem, że też jedziesz.-powiedział brunet.
-Jadę.-syknęła przez zaciśnięte zęby i odeszła.
-Dziękuje.-posłałam lekki uśmiech brunetowi, na co odpowiedział tym samym. Kiedy autobus był już pełny, nauczyciel odczytał listę obecności i mogliśmy w końcu ruszać. 
-Wiesz, są lepsze sposoby na podziękowanie.-powiedział po chwili brunet i zabawnie poruszył brwiami.
-Chciałbyś.-wywróciłam oczami.
-Nie ukrywam, że nie.
-Głupek.-skwitowałam i położyłam głowę na jego kolanach, wyciągając nogi do przodu. Na przeciwko nas siedział Sangster z Rose, która się do niego wcale nie odzywała. Siedziała obrócona przodem do szyby i tępo wpatrywała się w krajobraz za nią. Chłopak smutno spuścił głowę w dół, a mi zrobiło się go strasznie szkoda. Powinien wiedzieć. 
-O czym myślisz?-zapytał Dylan bawiąc się moimi włosami.
-Niczym.-wzruszyłam ramionami. 
-Co się stało Rose? Jest na nas o coś zła?
-Nie, po prostu...nie ważne.
Moje powieki stawały się coraz bardziej cięższe i nie potrafiłam utrzymać je otwarte. W końcu się poddałam i odpłynęłam w sen.



***


-Jesteśmy na miejscu!-zawołał Fullton, a wszyscy wybudzeni ze snu mruknęli niezadowoleni.
Moja głowa cały czas spoczywała na kolanach Dylan'a. 
-I jak spisałem się w roli poduszki?-zapytał.
-Marnie.-pokazałam mu język i wstałam, a Dylan klepnął mnie w tyłek.
Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, a on mrugnął do mnie jednym okiem. 
Kiedy wszyscy już opuściliśmy autobus i zabraliśmy swoje bagaże, nauczyciel dał nam klucze do naszych domków. Byłam w pokoju z Ally i Rose. Miejsce było piękne. Co prawda nie tak jak domek nad morzem rodziców Sangstra, ale było tutaj ślicznie. Domki wykonane z drewna stały w kilku rzędach. Dookoła uliczka z czerwonej kostki i dużo barów i sklepów. Na środku rezerwatu malownicze jezioro. Dużo drzew, które dawały przyjemne, lekkie powietrze. 
-Pięknie tu.-pierwsza odezwała się dziewczyna mojego brata.
Rose stała z boku naburmuszona i do nikogo się nie odzywała. Pomyślałam, że później z nią pogadam. Chłopcy poszli do swojego domku, a my do swojego. W środku było czysto i przytulnie. Jasne ściany w salonie, jedna z czerwonej cegły. Na środku stała duża czerwona kanapa i fotel pod kolor oraz mały stoliczek. Na przeciwko duży telewizor. Dalej była sypialnia. Ściany koloru brązowego, 3 łóżka starannie zaścielane, a pomiędzy nimi szafki nocne z małymi lampkami. Na prawo stały 3 komody. Łazienka pokryta była beżowymi płytkami. Na wprost od wejścia wisiała duża umywalka, a obok półka. W lewym rogu był prysznic, a w prawym toaleta. Ogólnie miejsce było skromne, ale ładne. Ally rzuciła się na jedno z łóżek i wtuliła się w poduszkę. Rose zamknęła się w łazience i brała prysznic. Ja poszłam do najbliższego sklepu, kupić coś do jedzenia i picia. Zgarniałam z półek prawie wszystkie słodycze. Uwielbiam je jeść. Przy kasie zapłaciłam i wróciłam do mojego tymczasowego domu. Al spała, a Rose siedziała w fotelu i patrzyła w ścianę.
-Wszystko w porządku?-zapytałam siadając na kanapie.
-Zastanawiam się, jak mam powiedzieć Thomas'owi.-odparła i westchnęła.
-Po prostu. Wiesz, na jego miejscu chciałabym dowiedzieć się o tym jak najszybciej. Już był mega smutny, kiedy ten koleś podwiózł cię pod szkołę.-powiedziałam.-Swoją drogą kto to był?
-Mój brat, Paul. Nie poznałaś go?-zapytała zaskoczona.
-Żadne z nas nie poznało. Wyprzystojniał.-przyznałam.
-Tak. Wrócił na kilka miesięcy, może rok, może na zawsze. Sam jeszcze nie wie. Ale nieważne. Teraz bardziej mnie zastanawia to, jak przyjmie do wiadomości Tom, że będziemy mieli dziecko.-powiedziała i podciągnęła kolana do brody.
-Jesteście ze sobą już 3 lata i bardzo się kochacie. Thomas jest mądry i na pewno dalej będzie cię kochał.-posłałam jej lekki uśmiech.
-Powiem mu jutro. Dziś miał iść na piwo z chłopakami.
-Oglądamy coś?-zapytałam, na co Rose pokiwała głową zgadzając się.
Cały wieczór zleciał nam na plotkach i oglądaniu seriali. Nie chciało nam się wychodzić-byłyśmy zmęczone podróżą. Po północy poszłyśmy spać.



~THOMAS~



-Hej stary, coś się stało?-zapytał Evan.

Byłem odcięty od świata. Cały czas zastanawiało mnie, kim był facet, który przywiózł Rose dziś rano.
-Wiesz, że nam możesz powiedzieć.-dodał po chwili Peters.
-Sam nie wiem.-wzruszyłem ramionami.-Myślę o Rose. Przez całą drogę była dla mnie oschła i jakby nieobecna. W dodatku ten facet, co ją przywiózł... może to już koniec?
-Wygadujesz głupoty. Przecież ona świata poza tobą nie widzi.-powiedział O'Brien podnosząc mnie na duchu.
-Wiesz, kobiety mają te swoje gorsze dni.-Evan wzruszył ramionami.
Może oboje mieli rację. Może po prostu za dużo sobie wyobrażam. Kocham Rose jak jasna cholera, jest dla mnie wszystkim. Nie umiałbym pogodzić się z naszym zerwaniem. Jest dla mnie najważniejsza na świecie. 
-Za kobiety...-powiedział Evan podnosząc swój kieliszek do góry.
Wszyscy opróżniliśmy kieliszki i popiliśmy sokiem.
-Swoją drogą, jak to jest z tobą i Alex?-zapytałem zaciekawiony Dylan'a.
-Przyjaźnimy się.-powiedział i wzruszył ramionami.
-Jeśli ją skrzywdzisz, to ja skrzywdzę ciebie.-powiedział Peters poważnym tonem, a potem się zaśmiał.
-Bez obaw. Ona nie jest mną zainteresowana...-mruknął cicho Dyl z żalem w głosie.
Oni będą razem... Jestem tego pewny.



~ALEX~



Obudził mnie telefon. Dzwoniła mama i pytała się czy jeszcze żyjemy, jak się czujemy, co robimy i inne bzdety. Na wszystkie pytania odpowiedziałam ledwo przytomna. Kiedy się rozłączyła było już po 14. Ally nie było, a Rose zajadała coś przed telewizorem. Ja poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, wysuszyłam, rozczesałam i wyszorowałam zęby. Ubrałam  się i gotowa, aby pokazać się światu, wyszłam z łazienki.

Na stole w salonie leżały bułki Rose, którymi pozwoliła mi się poczęstować. Nagle do naszego salonu wtargnął mój brat.
-Cześć laski, gdzie Ally?-zapytał i beztrosko rozsiadł się obok nas.
Obie w odpowiedzi wzruszyłyśmy ramionami.
-Wieczorem planujemy zrobić ognisko.-powiedział.-O 20 za budką "Pearl". Jet tam spore, przewrócone drzewo, więc można na nim siedzieć.
-Mamy coś przynieść?
-Alkohol najlepiej. Idę szukać Ally.-pomachał nam wychodząc.
-Powiem mu na ognisku. Albo po nim. Albo jutro.-powiedziała Rose zastanawiając się.
-Albo przy narodzinach dziecka.-powiedziałam sarkastycznie i wywróciłam oczami.-Zrób to dzisiaj.
-Dobra.-szepnęła cicho.-Chodźmy się przejść. Może wyrwiesz jakiegoś przystojniaczka. 
Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. Przecież niedawno próbowała zestawić mnie z Dylan'em.
-No co? Jak nie O'Brien, to inny.-powiedziała i pociągnęła mnie za sobą.
Spacerowałyśmy wolno wzdłuż jeziora. Kilka osób się w nim kąpało, inni siedzieli na piasku i opalały się, a jeszcze inni grali w piłkę. Oczywiście mojego brata, Dyl'a i Sangstra nie brakowało tam. A obok stała Ashley w samym bikini i głośno dopingowała O'Briena. Kiedy mnie zobaczyła zaśmiała się ironicznie i zarzuciła swoje sztuczne dopinane włosy do tyłu.
-Olej ją. Wkurzy się jeszcze bardziej.-poradziła mi Craven.
-No a co robię? Ona myśli, że to co wyprawia robi na mnie jakieś wrażenie? Jest głupią, sztuczną blondynką. Ona mnie kompletnie nie obchodzi.-powiedziałam. 
Szłyśmy z Rose jeszcze kawałek i znalazłyśmy miłą restaurację, w której zamówiłyśmy coś dobrego do jedzenia. Kiedy czekałyśmy na nasz posiłek, dosiedli się do nas chłopcy i Ally. Dylan objął mnie ramieniem i dał buziaka w policzek.
-Za co to?-zapytałam zdziwiona.
-Przegrałem z drużyną twojego brata i za karę musiałem cię pocałować...choć dla mnie to bardziej jak nagroda.-powiedział i wyszczerzył idealnie proste i białe zęby. Cały był idealny, co było aż niedorzeczne! Jak można być tak seksownym. Jego ramię cały czas spoczywało na moich barkach, ale nie przeszkadzało mi to. A kiedy Thomas chciał pocałować Rose, ona nagle go odepchnęła i odeszła zdenerwowana bez słowa. Wszyscy patrzyliśmy na nią w zdumieniu.
-Alex, ty musisz coś wiedzieć. Proszę, powiedz mi co się z nią dzieje.-powiedział zrozpaczony rudzielec.
-Ona sama musi. Przepraszam.-powiedziałam i szybkim krokiem poszłam za przyjaciółką.