poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 27


-Jasne. Czemu nie? Wszyscy się wyprowadźcie!-warknęłam sarkastycznie. 
-Kto jeszcze się wyprowadza?-zapytał zdziwiony. 
-Dylan.
-Dlaczego?
-Jego mamę nie stać na mieszkanie tutaj. Dostała pracę w Mediolanie. Za tydzień Dylan'a już nie będzie.-powiedziałam smutno. 
-Nie martw się, na pewno coś wymyśli,żeby zostać tu z tobą. To mądry chłopak i bardzo cię kocha.-powiedział. 
Położyłam głowę na jego ramieniu. Pierwszy raz słyszałam, jak Charlie pozytywnie wypowiada się na temat O'Briena. Nie mogłam się powstrzymać i cicho zachichotałam na słowa 'to mądry chłopak'. Siedziałam jeszcze kilka minut z tatą, aż w końcu wróciliśmy do środka. Oboje zeszliśmy na dół. Mama i Dylan siedzieli w ciszy przy stole i pili herbatę, a Evan'a wywiało pewnie do Ally. Na mój widok brunet uśmiechnął się pocieszająco. Wstał i mocno mnie przytulił. 
-Przepraszam, że musiałeś tego wszystkiego słuchać.-mruknęłam w jego ramię. 
-W porządku.-odparł.
-Chodźmy do mnie.-powiedziałam i pociągnęłam go do swojego pokoju. 
Położyliśmy się łóżku, tak jak wcześniej. 
-Evan poszedł do Ally?-zapytałam przerywając ciszę. 
-Przecież nie są już razem.-powiedział.
-Jak to?-zapytałam zdziwiona. 
-Evan ci nie mówił?
-O czym?-podniosłam się o siadu i popatrzyłam na O'Briena pytająco. 
-Nie wiem, czy powinienem ci to mówić...
-Mów!-powiedziałam zniecierpliwiona. 
-Evan jest gejem.
Na jego słowa wybuchłam śmiechem. Po chwili zaczął mnie boleć brzuch od nadmiaru śmiania. 
-Żartujesz?
-Nie żartuję.-powiedział patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.-Alex?
-Mmm?-mruknęłam dając mu znać, że może mówić dalej.
-Sądzisz, że jestem w jego typie?-zapytał, a ja znów parsknęłam śmiechem. 
-Nie mam pojęcia. A ty zamierzasz zmienić orientację?-zapytałam unosząc rozbawiona jedną brew do góry.
-Nie.-zaprzeczył i pocałował mój nos. 
-Wszystko było idealnie. Czemu musiało się to zepsuć?
-Będzie dobrze. Musi być.-powiedział i przyciągnął mnie bliżej siebie. 



***


Od czterech dni nie widuję się ani z Rose, ani z Dylanem, ani nawet Evan'em, a przecież mieszkamy razem. Dylan szuka pracy, żeby wspomóc finansowo mamę. Wtedy nie musiał by się wyprowadzać. Mam nadzieję, że w końcu coś znajdzie. Zostały mu tylko dwa dni. Siedziałam właśnie nie francuskim i modliłam się, żeby nauczycielka o nic mnie nie zapytała. Po francusku wiem, jak jest tylko 'dzień dobry' i 'jestem Alex'. A nauczycielka prawie w ogóle nie mówi po angielsku. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Zapomniałam go wyciszyć, a wzrok wszystkich padł na mnie. Moje policzki oblały się czerwienią. 
-Przepraszam.-powiedziałam i odrzuciłam połączenie od Dylan'a. 
Pani La Mettrie powiedziała coś pod nosem, na co cała klasa zachichotała. Szkoda, że nie wiedziałam, co jest takie zabawne. Minęło kilka minut, a mój telefon zaczął wibrować w kieszeni. 
'Zabiję cię, Dylan!'-pomyślałam.
Zrzuciłam długopis na podłogę i schyliłam się udając, że go podnoszę. Odebrałam telefon, chowając się pod ławką. 
-Co jest O'Brien? Mam francuski, więc oby to było coś ważnego.-warknęłam cicho. 
-Przyjadę po ciebie po lekcjach. O której kończysz?-zapytał beztrosko. 
-Zabiję cię. Serio. O 15.20.
-Świetnie. W takim razie do zobaczenia, kochanie.-powiedział i się rozłączył. 
Kiedy wyciągałam swoją głowę spod ławki, mocno uderzyłam się o blat. Przeklęłam pod nosem. Obok mnie stała nauczycielka ze srogą miną. 
-Ma pani pozdrowienia od Dylan'a O'Brien, pani La Mettrie.-powiedziałam szczerząc zęby.
-La Mettrie!-poprawiła mnie odpowiednio akcentując swoje nazwisko.-Po lekcjach. Godzinę!
Położyła jakąś kartkę na moim stoliku i odeszła z powrotem pod tablicę. Wywróciłam oczami. Spojrzałam na kartkę. 'Od 15.20 do 16.20' Jakbym nie wiedziała ile trwa godzina. W końcu zadzwonił dzwonek. Zażenowana i zawstydzona, jak najprędzej wyszłam z klasy. 
-Hej, jak mija dzionek?-zapytała rozweselona Rose, zaczepiając mnie na korytarzu.
-Beznadziejnie.-warknęłam.
-Ktoś tu wstał lewą nogą.
-Miałam francuski.
-Aaaa i wszystko jasne.-powiedziała sarkastycznie. 
-Chcesz coś ważnego?
-Nie, tylko... nie ważne. 
-Mam ochotę się upić. 
-Ej, demoiselle nie zapominaj, że 18 kończysz dopiero za 2 tygodnie.-Rose upomniała mnie, łapiąc pod ramię. 
-Co to demo... de... cholera, co to znaczy?-zapytałam. 
-Przydały by ci się korki.-powiedziała. 
Klepnęła mnie w tyłek i odeszła wesoło podskakując. 
-Sama se bierz korki.-mruknęłam zirytowana. 


***


Wyszłam w końcu ze szkoły jako ostatnia. Na parkingu stało tylko jedno auto, należące do Dylan'a. Usiadłam na miejscu pasażera głęboko wzdychając. Niech ten cholerny dzień się w końcu skończy. 
-Stało się coś? Czekam na ciebie od godziny. Dzwoniłem milion razy.-powiedział brunet i dał mi buziaka w policzek. 
-Przez ciebie musiałam zostać po lekcjach. A telefon mi się rozładował. Zawieź mnie do domu. 
-Dobra.
Droga do mojego mieszkania minęła nam w kompletnej ciszy. Czułam się jak tykająca bomba, która zaraz wybuchnie. W końcu Dylan zatrzymał się pod moim domem. 
-Chciałem cię gdzieś dzisiaj zabrać, ale widzę, że jesteś nie w humorze...-powiedział niepewnie. 
-Przepraszam. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić, ale ty możesz wejść do mnie.-posłałam mu lekki uśmiech. 
-Na pewno?-zapytał.
-Na pewno.
Po kilku minutach staliśmy w kuchni. Nikogo nie było w domu. Tęskniłam za Charliem, ale widziałem też, że mama bez niego już nie wytrzymuje i w końcu poprosi go, aby wrócił. 
-Na co masz ochotę?-zapytałam bruneta stając koło lodówki.
-Na ciebie.-powiedział i podszedł do mnie. 
Stanął za mną, przypierając mnie do blatu. Zsunął ramiączko mojej koszulki, z ramienia i pocałował je. Obróciłam się do niego przodem i chwyciłam jego twarz w dłonie przyciągając do siebie. Mocno naparłam swoimi ustami na jego. Ręce chłopaka znalazły się na moich biodrach. Podniósł mnie i posadził na blacie. Stanął między moimi nogami, a jego usta znalazły się na mojej szyi. Czułam, jak ssie moją skórę, a następnie lekko przygryza. Uśmiechnęłam się pod nosem i zeskoczyłam z blatu. Brunet zrobił niezadowoloną minę, co rozśmieszyło mnie jeszcze bardziej. 
-No chodź.-mruknęłam.
Chwyciłam Dylan'a za dłoń i pociągnęłam za sobą. Weszliśmy schodami na górę i skierowaliśmy się do mojego pokoju. Popchnęłam O'Briena na łóżko i usiadłam na nim okrakiem. Szybko pozbyłam go koszulki i rzuciłam za siebie. Chłopak, chciał przekręcić nas tak, żebym to ja leżała pod nim. Niestety spadł z mojego łóżka, uderzając głową w szafkę nocną.
-Kurwa.-przeklną, a ja zaczęłam się śmiać.
Poczułam mocne szarpnięcie za nadgarstek i po chwili leżałam na podłodze, obok bruneta. 
-Frajer.-mruknęłam pod nosem.
Wstaliśmy, patrząc na siebie spod przymrużonych oczu. O'Brien podszedł do mnie wolnym krokiem. Chwycił moją twarz w swoje duże dłonie i przyciągnął do siebie, mocno napierając swoimi wargami na moje. Jęknęłam cicho, kiedy przejechał nim po moim podniebieniu, co mnie  załaskotało. Ugryzłam go w język, a brunet odepchnął mnie lekko od siebie.
-Więcej się z tobą nie całuje.-powiedział udając obrażonego.
-Obiecujesz?
Brunet wywrócił oczami. Chwycił mnie za pośladki i podniósł do góry. Oplotłam nogi wokół jego pasa, a on położył mnie delikatnie na materacu. Zaczął całować moją szyję. Chwyciłam pasek jego spodni i przyciągnęłam bliżej siebie, odpinając guzik. 
-Jesteś pewna, że...
Przerwałam mu całując go.
-Cholernie pewna.-wysapałam, między muśnięciami warg. 
Dylan ściągnął mija bluzkę i biustonosz, całując moją szyję, dekolt, aż w końcu jego usta, natrafiły na moją pierś. Lekko przygryzł mojego sutka i przejechał po nim językiem. Dmuchnął na niego zimnym powietrzem, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Przymknęłam oczy, rozkoszując się tą chwilą. Poczułam, jak moje spodnie razem z bielizną zsuwają się z moich nóg. Ja pozbyłam się jego bokserek. Mocno przyłożył swoje wargi do moich, próbując odwrócić moją uwagę od tego, co dzieje się na dole. Wszedł we mnie delikatnie, a ja poczułam przyjemne uczucie ciepła. Wolno poruszał swoimi biodrami, doprowadzając mnie tym do szaleństwa. Swoje dłonie położyłam na jego plecach. Wbiłam paznokcie w jego skórę i przejechałam w dół. Nasze oddechy były nierówne, płytkie i szybkie. Moje ciało wygięło się w łuk, kiedy oboje szczytowaliśmy. Dylan położył się obok mnie i pocałował mnie w czoło.
-Kocham cię Alex.-powiedział.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech i zamiast cokolwiek mu odpowiadać, pocałowałam go. Przykryłam nasze nagie ciała kołdrą, przytulając się do bruneta. Dylan uśmiechnął się szeroko i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Nawet nie zorientowałam się kiedy, a odpłynęłam w sen. 



***


-Alex, mogę wejść?-zapytała mama pukając do drzwi.
Usiadłam wyprostowana na łóżku, robiąc duże oczy.
-Zaczekaj!-odkrzyknęłam.
Szturchnęłam Dylan'a ramieniem, próbując go obudzić. Jęknął coś niezrozumiałego pod nosem i obrócił się na drugi bok. 
-Wstawaj!-powiedziałam pół szeptem i lekko uszczypnęłam go w tyłek.
Chłopak podskoczył wystraszony i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. 
-Schowaj się pod łóżko.-powiedziałam cicho.
Wstałam szybko z łóżka i ubrałam szlafrok. Swoje ubrania i Dylan'a wkopałam pod łóżko, gdzie ukrył się brunet. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, wpuszczając do środka mamę.
-Dzwonił do mnie Thomas. Mówił, że nie odbierasz a mieliście się spotkać pół godziny temu.-powiedziała moja rodzicielka. 
-O cholera, kompletnie o tym zapomniałam.-powiedziałam, uderzając się w czoło.-Zaraz do niego oddzwonię.
-Ja wychodzę, nie zapomnij o Thomas'ie.
-Nie zapomnę.-powiedziałam i westchnęłam cicho, kiedy wyszła.
Dylan wygramolił się spod łóżka. Spojrzał na mnie rozbawiony.
-Ubieraj się!-powiedziałam i rzuciłam w niego poduszką. 
Brunet się ubrał i znów położył się na łóżku. 
-Czekaj tu.-mruknęłam. 
Pod czujnym okiem bruneta podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś ubrania. Przebrałam się w nie w łazience. Uczesałam się, umyłam zęby i wróciłam do pokoju. 
-Chodź.-powiedziałam, kierując się w stronę drzwi prowadzących na korytarz.
O'Brien wstał ochoczo i poszedł za mną. Kiedy schodziliśmy po schodach, jego ręka wylądowała na moim tyłku. Obejrzałam się do tyłu, posyłając mu mordercze spojrzenie. 
-Zawieziesz mnie do Nando's?-zapytałam błagalnie. 
-Jasne.
-Dzięki.
Po 20 minutach byłam już na miejscu. Wzrokiem odszukałam Thomas'a. Siedział w rogu ze spuszczoną głową. Od zawsze był szczupły, ale teraz był po prostu chudy. Włosy miał niedbale zmierzwione. Ubrany w dres i poplamioną koszulkę. Kiedy podniósł wzrok na mnie, nie byłam pewna, czy to na pewno Sangster, czy jakiś bezdomny człowiek. Cała radość, która kiedyś była w jego oczach, zniknęła bez śladu. Co się do cholery z nim dzieje?!



***


Pierwszy rozdział po mojej przerwie! Mam nadzieję, że ktoś go przeczyta xD 
Miałam dodać wczoraj, ale nie miałam kiedy. Ale kolejny będzie już terminowo 03.04 tj. w niedzielę :D Dzięki Zariowana Klaudia, za komentarze. Serio jesteś zwariowana. Kocham cię moja hot 16! <3