piątek, 4 września 2015

Rozdział 11


~ALEX~


Moja głowa bolała niemiłosierne. Zmusiłam się do otworzenia oczu i prawie spadłam z łóżka... a raczej z Dylan'a, na którym właśnie leżałam. Rozejrzałam się dookoła. Byliśmy sami. Na szczęście w ubraniach. Odetchnęłam z ulgą i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą i umyłam zęby. Alkohol mi nie służy, o ile w ogóle komuś tak. Wyglądałam strasznie i tak też się czułam. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam się. Poszłam do salonu, gdzie na stoliku czekały już kanapki, jakieś tabletki przeciwbólowe i woda. "Kochana Rose. Myśli o wszystkim"-pomyślałam. Wzięłam jedną z tabletek i popiłam ją wodą. Nie byłam głodna. Kiedy już miałam wychodzić, usłyszałam kroki Dylan'a.
-Gdzie wszyscy?-zapytał zaspany.
-Nie wiem.-wzruszyłam ramionami. 
-Co ja tu robię?
-Nie wiem.-powtórzyłam.
-Gdzie idziesz?-zapytał.
-Miałam zamiar ich poszukać.
-To idę z tobą.-powiedział i wyszliśmy razem.
Szliśmy wolno w stronę domu chłopaków, trwając w ciszy.
-Za niedługo Rose ma urodziny, Thomas kupił jej bilet do Londynu i pytał się, czy nie chcielibyśmy lecieć z nimi? Ally nie może, a Evan bez niej nigdzie się nie ruszy. Pomyślałam, że może ty byś miał ochotę?-zapytałam zerkając na niego.
-Będziesz musiała mnie jakoś przekonać.-uśmiechnął się szeroko, a ja wywróciłam oczami.
W końcu stanęliśmy pod domkiem i Dyl otworzył drzwi kluczem. Jednak w środku nikogo nie było.
-Weź prysznic i przebierz się, a ja zaczekam.-powiedziałam i usiadłam w salonie na kanapie. 
Wszystkie pomieszczenia w środku, wyglądały dokładnie tak samo, tyle że, swój dom chłopcy zdążyli już przyozdobić mnóstwem śmieci. Postanowiłam, że trochę tu ogarnę. Ze stoliczka zgarnęłam wielką reklamówkę i pakowałam z niej wszystkie niepotrzebnie walające się po ziemi papiery. Kiedy skończyłam w salonie przeszłam do ich sypialni. Skupiona na zaścielaniu łóżek, nie zauważyłam, kiedy Dylan pojawił się w pokoju. Z jego włosów kapała jeszcze woda, był bez koszulki. Jedynie ręcznik wisiał luźno na jego biodrach. Był naprawdę gorący. Miał idealnie wyrzeźbiony tors, do którego mogłabym wtulać się godzinami. Zawstydzona spuściłam głowę w dół. 
-Sprzątasz?-zapytał niedowierzająco.
-No tak.-wzruszyłam ramionami. 
Podniosłam wzrok i nasze spojrzenia skrzyżowały się. Starałam się utrzymać oczy na poziomie jego brązowych tęczówek, jednak pokusa, żeby jeszcze raz zerknąć niżej, była wielka. 
-To twój brat robi taki bałagan.-powiedział. 
-Jasne.
Wyszłam z ich sypialni, zostawiając O'Briena samego. Czułam, jak moje policzki płoną. Dylan mi się podoba. I to bardzo. Ale czy jestem w nim zakochana? Sama nie wiem co do niego czuję-raz jest kochany, opiekuńczy i miły, a raz rzuca jakieś głupie teksty i aluzje na temat seksu. 
-Możemy iść.-usłyszałam nad uchem. 
Obróciłam się do tyłu i zderzyłam z klatką Dylan'a. 
-Boże.-jęknęłam łapiąc się za czoło.-Nosisz kamienie pod koszulką?
Chłopak się zaśmiał, objął mnie i wyszliśmy w celu dalszych poszukiwań naszych przyjaciół. Szliśmy wąską uliczką, sprawdzając prawie wszystkie bary i restauracje, ale nigdzie ich nie było. Telefonów też nie odbierali. Ręka bruneta cały czas spoczywała na mojej talii, ale nie przeszkadzało mi to, zwłaszcza, gdy z naprzeciwka szła Ashley. Gdy nas zobaczyła posłała mi pełne nienawiści spojrzenie, a Dylan powiedział do niej wesoło "Cześć". Nie odpowiedziała. Szybko przeszła koło nas, czerwona ze złości. 
Dałam brunetowi całusa w policzek, a on spojrzał na mnie z wesołymi iskierkami w oczach. 
-Za co to?-zapytał.
-Dziękuje, za to co robisz przy Ashley, ale nie musisz. 
-Ale chcę.-powiedział i splótł nasze palce razem.-Powinna dostać za swoje. 
Posłałam mu lekki uśmiech, na co odpowiedział tym samym. 
-Może sprawdzimy nad jeziorem?-zaproponowałam.
-Okej.
Po kilkunastu minutach spacerowania doszliśmy nad jezioro. Dużo osób kąpało się w wodzie, a kilka opalało na pasku, choć słońce o tej godzinie nie grzało już tak mocno. Swoją drogą była już 19. Cały dzień spędziłam sam na sam z Dylan'em i było naprawdę miło. 
-Hej!-usłyszeliśmy Evan'a. 
Wszyscy pluskali się w wodzie. Odmachaliśmy im i usiedliśmy na ziemi. 
-Wiesz mała, będę za tobą tęsknić w roku szkolnym.-powiedział Dylan.
-Wiesz, ja za tobą nie bardzo.-powiedziałam z poważną miną, a mój przyjaciel udał obrażonego.-Oj no, żartuję. Przepraszam. 
-Na pewno znasz lepsze sposoby na wyrażenie przeprosin.-powiedział i zabawnie poruszył brwiami. 
Wywróciłam oczami i chciałam dać mu kolejny raz buziaka w policzek, ale brunet się obrócił i pocałowałam jego usta. 
-Ej!-krzyknęłam popychając go moim ciałem. 
-Oooo, to było słodkie.-pisnęła Rose. 
-Jesteście już w końcu razem?-zapytała Ally.
-Nie.-zaprzeczyłam szybko, odsuwając się nieco od O'Briena. 
Obie jęknęły zawiedzione i sięgnęły po swoje ręczniki. Zaraz za nimi na brzegu pojawił się mój brat i Sangster. 
-Co nowego?-zapytał Evan siadając obok mnie i przy okazji chlapiąc wodą. 
-Szukaliśmy was cały dzień i nikt nie raczył nas powiadomić gdzie jesteście.-powiedziałam zła. 
-Nie chcieliśmy was budzić. Wyglądałaś słodko, kiedy leżałaś na Dylan'ie.-powiedział Thomas.
-Spadaj Sangster.-pokazałam mu język. 
Siedzieliśmy do późna nad brzegiem jeziora. Wszyscy wesoło rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Jak za starych dobrych czasów. Nikt przed nikim nic nie ukrywał i wszyscy dobrze się bawiliśmy.
-Ty wiesz Peters.-Thomas zwrócił się w moją stronę.-Wczoraj pierwszy raz widziałem cię pijaną. 
-Tak? I co z tego?
-Nic. Po prostu to był niecodzienny widok. I zachowywałaś się dziwnie.-rudy wzruszył ramionami. 
Wywróciłam oczami i oparłam głowę o ramię Dylan'a. Byłam już nieco senna. Rose z Ally spojrzały na siebie z wielkimi uśmiechami. Wywróciłam oczami i z powrotem usiadłam prosto. 
-Hej, Dylan.-zawołała Rose.-Chciałam dzisiaj spać u Thom'a. Zamienisz się na tą jedną noc?
Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany. Wiedziałam, że one coś kombinują. 
-Jeśli Alex i Ally nie mają nic przeciwko.-powiedział.
-Mnie nie będzie, także bez obaw.-powiedziała Al przytulając się do mojego brata.
-Też nie mam nic przeciwko.-wzruszyłam ramionami.
-Świetnie, to dziękuje.-Rose mrugnęła do mnie jednym okiem, na co wywróciłam teatralnie oczami. Robiło się coraz chłodniej, a mi było zimno w krótkich spodenkach i zwykłej koszulce. Ciemne chmury zasnuły niebo i zerwał się wiatr. 
-Chyba powinniśmy spadać.-powiedział mój brat patrząc w niebo.-Zaraz będzie padać.
Wszyscy wstaliśmy i Evan, Ally, Rose i Thomas poszli w swoją stronę żegnając się z nami, a ja z Dylan'em w swoją. Szliśmy dość szybko, a ja trzęsłam się z zimna. Nagle brunet ściągnął swoją bluzę i zarzucił mi ją na ramiona. Spojrzałam na niego wdzięcznym wzrokiem i szerokim uśmiechem. Nagle zaczęło padać. Gęsty deszcz w minucie zalał cały chodnik. Zaczęliśmy biec, a ja śmiałam się jak głupia, choć sama nie wiedziałam z czego. W końcu cali przemoknięci znaleźliśmy się w domku. Nagle usłyszeliśmy głośny huk, a zaraz potem w salonie zgasło światło. Za oknem szalała burza. 
-Super.-mruknęłam pod nosem. 
Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich trener.
-Dzieciaki macie zamknąć porządnie drzwi i nie wychodzić aż do odwołania. Mamy problemy z prądem, dlatego przyniosłem wam świeczki. Wyłączcie telefony, laptopy czy co wy tam macie.-powiedział podając nam kilka zapachowych świeczek i zapalniczkę.
Tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął, nie dając dojść nam do słowa. 
-Idę się umyć.-poinformowałam bruneta i zniknęłam w łazience.  
Szybko zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam się, następnie wytarłam swoje ciało i włosy, które porządnie rozczesałam. Ubrałam się w piżamę i wróciłam do salonu. Dylan właśnie zapalał ostatnią świeczkę. 
-Nastrojowo.-powiedziałam siadając na kanapie. 
-Dzisiaj jemy romantyczną kolację ze świecami.-powiedział sarkastycznie i uniósł w górę paczkę chipsów i jakieś inne śmieciowe żarcie.
-Zagramy w coś?-zapytałam.
-W co?
-Nie wiem... poker?-zaproponowałam.
-Dobra, ale rozbierany.-powiedział i zabawnie poruszył brwiami.