czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 2


-Evan rozważa przyjęcie go do drużyny.-powiedziałam ziewając. 
To kolejna bezsenna noc mojej przyjaciółki, co wiąże się z tym, że dla mnie to też kolejna bezsenna noc. 
-Czyli musi być naprawdę dobry.-powiedziała Rose. 
Ziewnęłam przecierając dłonią swoje zaspane oczy. 
-Następnym razem wyłączę telefon na noc. Kobieto, wiesz która jest godzina?-zapytałam ledwo przytomna. 
Odsunęłam telefon od ucha, aby sprawdzić, która tak właściwie już jest. Światło ekranu poraziło moje oczy i upuściłam telefon na twarz. 
-Została ci godzina snu.-usłyszałam głos mojej przyjaciółki, który teraz wydawał mi się bardzo denerwujący i irytujący. 
- Boże, Rose idź spać.-mruknęłam zrozpaczona.-Dlaczego nie nękasz nocnymi rozmowami Thomas'a?
-Twój brat powiedział, że jeśli Thom przyjedzie jeszcze raz do szkoły nie wyspany i zawali przez to trening albo mecz to mnie zabije.
-No chyba, że ja będę pierwsza.
Moje oczy same się zamykały, a telefon bezwładnie wypał z rąk.
-Hej, Alex. Nie odpływaj! Nie zostawiaj mnie, rozumiesz?!
-No przecież nie śpię!-warknęłam.
Rose cały czas o czymś mówiła, ale nie zwracałam na to uwagi. Nim się obejrzałam zadzwonił mój budzik i Rose w końcu się rozłączyła. Ledwo żywa podniosłam swoje ciało z łóżka i udałam się do łazienki. Umyłam twarz i zęby. Wróciłam do pokoju po czystą bieliznę i ubrania. Szybko zarzuciłam na siebie odzież i zeszłam na dół. Tata jak zwykle siedział z kawą i wgapiał się w jakąś gazetę, którą co rano, ktoś podrzuca pod nasz dom.
Mama robiła omlety, a Evan rozmawiał przez telefon. Pewnie z Ally. Na jego twarzy był widoczny uśmiech. 
Kiedy usłyszałam "Będę po ciebie za 15 minut" zmarszczyłam brwi.
-Chyba będziemy, braciszku.-powiedziałam, kiedy już się rozłączył.
-Sorry mała, nie dzisiaj.-powiedział i zgarnął kluczyki od samochodu z blatu.
-To jak ja mam się do cholery dostać do szkoły?-krzyknęłam kiedy był już koło drzwi. 
-Autobus odjeżdża za 4 minuty.-powiedział i zniknął.
Nasz dom i najbliższy przystanek, gdzie zatrzymywał się autobus szkolny dzieliło coś około kilometra.
-Tatusiu, zawieziesz mnie do szkoły? Proszę.-powiedziałam spoglądając na niego błagalnie. 
-Dobrze, ale musimy jechać już, bo mam spotkanie z klientem na drugim końcu miasta.-powiedział.
-Okej, kocham cię!-odetchnęłam z ulgą, że nie będę musiała jechać autobusem z dzieciarnią. 
Po 20 minutach szłam już w kierunku Rose i Thomas'a.
-A gdzie pan Peters?-zapytała Rose. 
-Podwozi Ally do szkoły.-powiedziałam wywracając oczami.
-Hej, tam stoi Dylan. Może podejdziemy do niego?-zapytał rudzielec wskazując palcem na samotnego brunet
a przy ścianie.
-Jakby chciał sam by tu się ruszył.-powiedziałam.
-Uuu, widzę, że ucięłaś sobie z Rose krótką pogawędkę w nocy?-zapytał współczująco Thom. 
-Krótką? 4 godziny, to niby krótko?-spytałam sarkastycznie.
-Ej, ja przez pół słuchałam jak chrapiesz.-powiedziała Rose.
-Dobra, nie ważne. Po prostu zacznij robić coś innego jak nie możesz spać.-powiedziałam ziewając. 
-Dobra, dobra.-powiedziała wywracając oczami. 
-Cześć.-usłyszałam nagle. 
Obróciłam się do tyłu i zobaczyłam Dylan'a. Posłałam mu lekki uśmiech i ciche 'cześć'. 
Thomas rozmawiał o czymś z Dylan'em, a ja z Rose o zbliżającym się balu i wycieczce na koniec roku. 
Wyjeżdżamy na obóz, który organizuje szkoła. Wyjazd jest w sobotę po południu. Jedziemy na tydzień do ośrodka położonego nad jeziorem. 
Po 5 minutach zadzwonił dzwonek i Rose pożegnała się z Sangster'em namiętnym pocałunkiem i poszłyśmy na chemię. 



***


Lekcje minęły dość szybko. Razem z Craven czekałyśmy na chłopaków. Dzisiaj mieliśmy iść na pizzę. Głodna niecierpliwiłam się siedząc na schodach. W końcu nasi przyjaciele wyłonili się zza rogu, a ja zadowolona poderwałam się z miejsca. 
Droga do pizzerii zajęła nam niecałe 20 minut. Na miejscu każdy zamówił coś dla siebie. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a nawet dostałam kawałkiem pizzy w twarz. Inny klienci dziwnie się na nas patrzyli i szeptali między sobą, zapewne coś na nasz temat. Chciałam oddać Evan'owi i rzuciłam w niego kawałkiem sera, ale on zrobił unik i ser wylądował na włosach Dylan'a. 
-Przepraszam.-powiedziałam powstrzymując śmiech. 
-W porządku.-odpowiedział wzruszając ramionami. 
Zajęłam się rozmową z Rose, ale wkrótce poczułam jak sos czosnkowy spływa po moim ramieniu. Spojrzałam morderczym wzrokiem na mojego brata i jego nowego znajomego. 
-Serio, bardzo dorośle.-powiedziałam sarkastycznie i pokazałam im język. 
Nagle drzwi lokalu otworzyły się, a w progu stanęła Ally. Podeszła do nas witając się z nami i przepraszając za spóźnienie. Zajęła miejsce obok Evan'a. 
Wyglądali razem naprawdę uroczo. 
-Więc, pochodzisz z Nowego Jorku?-zapytał Thomas Dylan'a.
On pokiwał tylko twierdząco głową. 
-Lubisz grać w nogę? Bo jesteś w tym na serio dobry.-powiedział mój brat. 
Ja, Ally i Rose wywróciłyśmy oczami. Piłka to jedyna rzecz, o której mój brat mógłby rozmawiać godzinami. 
-Możesz wstąpisz do naszej drużyny?-zapytał Peters. 
-Jasne, czemu nie.-powiedział Dylan. 
Siedzieliśmy jeszcze długo rozmawiając o niczym i o wszystkim. Dylan wydaje się być w porządku. Polubiliśmy go. 
Około 20 wszyscy wróciliśmy do swoich domów. Odrobiłam lekcje, wzięłam długą kąpiel, ubrałam piżamę i zmęczona położyłam się do łóżka. 
Miałam nadzieję, że dzisiejszej nocy Rose będzie spać spokojnie.