czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 23


Po lodach Dylan zabrał swoją siostrę na plac zabaw. Kelly pobiegła bawić się z innymi dziećmi, a ja i O'Brien usiedliśmy na huśtawce.
-Zostaniesz dzisiaj u mnie na noc?-zapytałam  Dylan'a, robiąc słodką minkę.
-To zależy, co będziemy robić.-powiedział i poruszył sugestywnie brwiami.
-Zboczeniec.-mruknęłam.
Po chwili obok nas znalazła się Kelly, prowadząc za sobą jakiegoś psa.
-Dylan, patrz, znalazłam pieska. Możemy go wziąć?-zapytała robiąc maślane oczka.
Piesek był średniej wielkości, biały, ze słodkim pyszczkiem.
-Wiesz, że mama się nie zgodzi.-powiedział Dylan.
-Proszę. Będę o niego dbała i wyprowadzała. Przysięgam.
-No dobra.-Dylan westchnął przeciągle i wstał z miejsca. Przykucnął przy psie i podrapał go za uchem.
-Jak chcesz go nazwać?-zapytałam, uśmiechając się do dziewczynki.
-Diego!-zadecydowała szybko.
-Wracajmy do domu.-powiedział i poszliśmy do samochodu.
Po drodze wjechaliśmy do sklepu, po coś do jedzenia dla nas i dla Diego. W domu byliśmy wieczorem. Dylan i Kelly poszli wykąpać psa, a ja zrobiłam spaghetti. Kiedy zaczęłam nakładać je na talerze, w kuchni pojawiła się mama Dylan'a.
-Jestem już w domu kochanie. Możesz już lecieć do Alex.-powiedziała, nie podnosząc głowy znad jakiś papierów.
-Dzień doby.-powiedziałam zwracając na siebie jej uwagę.
-Oh, Alex. Nie wiedziałam, że to ty. A gdzie zniknął Dyl i Kelly?-zapytała.
-Są na górze, zaraz powinni zejść. Jest pani głodna?
-Umieram z głodu.-odparła i uśmiechnęła się.-Zrobiłaś spaghetti? Alex, jesteś aniołem.
Nałożyłam makaron na jeszcze jeden talerz i rozstawiłam je na stole.
-Diego! Zaczekaj!-Kelly krzyknęła zbiegając po schodach.
Po chwili do kuchni wparował Diego, cały mokry. Stanął na środku kuchni i otrzepał swoją sierść z wody.
-Boże, co ta za pies?-zapytała mama Dylan'a.
Zaraz po psie, w kuchni pojawili się Dylan i Kelly. Brunet był cały mokry. Z jego ubrań kapała woda.
-Ty kąpałeś psa, czy pies ciebie?-zapytałam sarkastycznie.
-Cześć mamo.-powiedział i spojrzał na mnie panicznym wzrokiem.
Ledwo mogłam powstrzymać śmiech.
-Dylan, wykończysz mnie kiedyś. Skąd masz tego psa?-zapytała Phobe.
-Kelly znalazła na placu zabaw. Wiesz, że zawsze marzyła o psie. Pomyślałem, że nie będziesz miała nic przeciwko.
Szatynka spojrzała najpierw na psa, który właśnie targał dywan.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł. Prawie nigdy nie ma mnie w domu. Kto będzie dawał mu jeść?
-Ja, obiecuje.-powiedziała Kelly wspinając się na kolana mamy.
-No dobrze.-Phobe westchnęła przeciągle.



***


-Zostań na noc.-Dylan mruknął błagalnie do mojego ucha, wtulając się w moją szyję. 
-Innym razem.-odpowiedziałam niechętnie. 
Leżeliśmy na jego łóżku i słuchaliśmy muzyki. 
-Jest jakiś sposób, żeby cię przekonać?
-Może...-uśmiechnęła się pod nosem. 
Jego usta znalazły się na mojej szyi. Przejechał językiem po mojej skórze, a potem zaczął ją lekko ssać. Jęknęłam 
-Już wiem, gdzie chcę cię zabrać.-powiedział i wstał. 
-Co? Ale teraz? Jest już po 22.
-Teraz.-przytaknął. 
-Uhg...
Podniosłam swoje ciało z wygodnego łóżka bruneta i poszłam za nim. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do czarnego samochodu Dyl'a. Nie zwracałam uwagi na drogę, więc O'Brien mógł mnie nawet wywieźć do lasu, a ja bym się nie zorientowała, co też uczynił. Zatrzymał auto gdzieś w środku lasu. 
-Chyba nie zamierzasz mnie tu zostawić, co?
-To zależy...-uśmiechnął się tajemniczo i wysiadł z pojazdu. 
Po chwili szliśmy wolnym krokiem przez las. 
-Co ty kombinujesz?-zapytałam.
-Spodoba ci się.-powiedział i pocałował mnie w czoło. 
Drzewa zaczęły się przerzedzać, ukazując ogromną polanę, która kończyła się ogromną przepaścią. Dokładnie w to samo miejsce, kilka tygodni temu zabrał mnie Paul. Prawie wszystko wyglądało, tak jak wtedy - fioletowe kwiaty, księżyc, romantyczna atmosfera. Chwyciłam dłoń Dylan'a, splatając nasze palce razem. 
-Jeszcze nikomu nie pokazywałem tego miejsca.-przyznał. 
Dokładnie to samo powiedział mi brat Rose. Uśmiechnęłam się pod nosem i pocałowałam bruneta. Kiedy odsunęłam się od niego, chłopak spojrzał prosto w moje oczy.
-Jeśli zawsze będziesz tak reagować, to będziemy tu przyjeżdżać codziennie.-powiedział. 
-Kocham cię.-szepnęłam.
Oczy bruneta zaświeciły się wesoło, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Uświadomiłam sobie, że powiedziałam mu to pierwszy raz.
-Też cię kocham.



***


-A wiesz może, co słychać u Thomas'a?-zapytała Rose.
-Nie. Miałam się z nim spotkać w piątek.-powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
Dziś sobota, a ja obiecałam Craven, że zostanę u niej na noc. Siedziałyśmy właśnie u niej pokoju i malowałyśmy paznokcie. 
-Tęsknisz za nim?-zapytałam. 
-Chciałabym, do niego zadzwonić, usłyszeć jego głos, wiedzieć, że wszystko u niego w porządku, ale wiem też, że jak tylko go zobaczę albo usłyszę, to powróci cały ból, wspomnienia z tamtej nocy...
Spojrzałam na nią współczująco. 
-Na pewno wszystko z nim dobrze.-powiedziała i posłałam jej pokrzepiający uśmiech. 
-A jak z tobą i Dylan'em?-zapytała brunetka.
-Dobrze.-powiedziała i uśmiechnęłam się sama do siebie.-Zabrał mnie na nasza pierwszą randkę dokładnie co samo miejsc co Paul.
-I co? Skończyło się na seksie?-zapytała poruszając zabawnie brwiami.
-Nie.-zaprzeczyłam.
-Jasne... Przecież mi możesz powiedzieć prawdę.
-Rose, to jest prawda. 
-Dobra cnotko.-powiedziała i wywróciła oczami. 
Usłyszałam swój telefon, który oznajmił, że dostałam wiadomość. Wyciągnęłam po niego rękę na szafkę nocną, ale Rose była szybsza... Chwyciła go w swoje dłonie i śmiesznym głosem zaczęła czytać wiadomość od Dylan'a.
-Tęsknie. Co robicie? Nie potrzebujecie rozrywki?
-Oddaj.-poprosiłam.
-Napiszę mu, żeby przyszedł.-powiedziała i zaczęła wystukiwać odpowiedź.
Wywróciłam oczami i położyłam się na łóżku.
-Może tak napisałabyś do swojego chłopaka, hmmm?-zapytałam sarkastycznie.
-Dylan to głupek, nie wiem jak z nim wytrzymujesz.-powiedziała i dala mi telefon.-Czytaj.
-Przyjdź, pod warunkiem, że będziemy uprawiać seks.-przeczytałam głośno, wiadomość, którą Rose wysłała w moim imieniu.-Jezu, Alex kocham cię. Jesteś idealna. Zaraz będę.
-Łatwo się napala.-brunetka zachichotała.
-Co ty masz w tej chorej głowie?-powiedziałam ze sarkazmem.
-Nie chcesz wiedzieć.-mruknęła z rozbawieniem.
Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
-Szybki jest.-powiedziała Craven.-Idź mu otworzyć, a ja zejdę po jakieś żarcie.
Wstałyśmy ze swoich miejsc i Rose poszła do kuchni, a ja do korytarza. Otworzyłam drzwi, w których stał od ucha do ucha uśmiechnięty brunet. Od razu gdy mnie zobaczył, agresywnie naparł swoimi wargami na moje.
-Rose nie ma?-zapytał odrywając się ode mnie.
-Jest i to ona z tobą pisała.-powiedziałam, a widząc dziwny wyraz twarzy O'Briena wybuchłam śmiechem.
-Umówiłem się na seks z Rose.-zapytał niedowierzająco.
Zachichotałam i poczochrałam jego włosy.
-Jesteś mój, nie oddam cię.
Chłopak odetchną z ulgą.
-Dzięki O'Brien.-powiedziała Rose wychodząc z kuchni niosąc ze sobą dużo jedzenia.-Nie wiesz, co tracisz.
-Wiem, tracę możliwość zarażeniem się HIV'em.-powiedział i przytulił ją.-Dobrze cię widzieć.
-Ciebie też. Chodźcie na górę.
Weszliśmy do pokoju Rose, a Dylan od razu rzucił się na łóżko Craven. Usiadłam obok niego, wtulając się w jego silne ramiona.
-Oglądamy coś?-zapytała brunetka.
Pokiwaliśmy zgodnie głowami, a Rose włączyła 'Zmierzch'. Usiadła obok mnie biorąc paczkę żelków. Jakoś w połowie filmu, Dylan zasnął. A kiedy film skończył się, szturchnęłam go łokciem.
-MMM, super film. Serio fajny.-mruknął zaspany.
-Serio? A co ci się podobało najbardziej?-zapytałam.
-No wiesz, każda scena była idealnie dopracowana i ten, no...-zaczął się jakąś.-Fabuła dobra i takie tam.
-A jak nazywał się główny bohater?-zapytała Rose.
Dylan zagryzł nerwowo wargę.
-Emmm... Miguel.
Obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem, a O'Brien zrobił obrażoną minę.
-Lepsze to, niż Edward z tego głupiego filmu o wampirach.-mruknął, a my zaczęłyśmy się śmiać jeszcze bardziej.
-Chcecie wziąć wspólny prysznic?-zapytała Craven.
Dylan spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. 
-Tak!-powiedział energicznie kiwając głową. 
-Chciałbyś...-powiedziałam.
Chłopak wstał i podciągnął mnie do góry. Mimowolnie wstałam, a Dylan złapał mnie w pasie i przewiesił sobie prze ramię. 
-Gdzie jest łazienka?-zapytał.
-Obok.-powiedziała Rose.
Pokazałam jej środkowy palec, a brunet ruszył do łazienki. Odłożył mnie na ziemię i dokładnie zamknął za nami drzwi. Na jego twarzy widniał łobuzerski uśmiech. 
-To się dzieje wbrew mojej woli. Zacznę krzyczeć.-powiedziałam ostrzegawczo. 
Dylan pokręcił głową z rozbawieniem. 
-No dobra...-mruknęłam.-Rozbieraj się.



***

Dzisiaj są święta, więc chcę wam życzyć zdrowia, pogody ducha, 
udanych prezentów pod choinką
(Dylana!!!),
miłych chwil spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół, zadowolenia z 
życia, dużo fory i osiągnięcia wymarzonych celi. 
Kocham ❤❤❤


Ps. przepraszam, że taki krótki, ale przygotowania na święta, sami rozumiecie...
Następny rozdział pojawi się 07.01.2016!!!

BAE.