poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 7


-To w końcu dla kogo on pracuje?-zapytałam kolejny raz, a Dylan westchnął sfrustrowany. 
-Dla swojego ojca. 
-Jego ojciec kazał mu zabić tych ludzi?
-Bo był szantażowany....dobra, wiesz nie musimy tego oglądać.
-Ale chcę.-powiedziałam i oparłam swoją głowę o jego ramię. 
Tak naprawdę nic nie rozumiałam z tego filmu. Był bardzo zagmatwany. Dylan wziął paczkę żelków i zaczął jeść. Obróciłam twarz w jego stronę i otworzyłam usta, a brunet wpakował mi do nich kilka misiów. 
-A ta blondynka, jest z tym brunetem?-zapytałam. 
-Próbuje go uwieść, żeby go okraść. 
-A...
-Alex...-chłopak wywrócił oczami.
-No dobra. Możemy porobić coś innego.-powiedziałam. 
Chłopak wyłączył film i puścił jakąś muzykę. 
-Co lubisz robić, tak na co dzień?-zapytał po chwili.
-Często wychodzę gdzieś z Rose, Thom'em i moim bratem. A ty?
-Pójść do kina, pojeździć na desce, pobawić się z siostrą...
-Trudno ci było pogodzić się z faktem, że musisz się przeprowadzić i zostawić swoich przyjaciół, szkołę, wspomnienia?
-Tęsknie za paroma osobami, ale z wami też się dobrze dogaduje i przypuszczam, że jakbym miał wyprowadzić się teraz, tęsknił bym za wami jeszcze bardziej, niż za poprzednimi przyjaciółmi.
Posłałam mu delikatny uśmiech i spojrzałam prosto w jego oczy, co okazało się błędem. Jego czekoladowe tęczówki przyciągały mnie jak magnes. Działały tak, jak grawitacja na człowieka. Kiedy w nie spojrzałam, zdawało mi się, jakbym była w innym wymiarze. Muzykę, która właśnie leciała, słyszałam jak zza szyby. Liczyły się tylko dwa ciemnobrązowe punkciki, w które się wgapiałam. Nim się obejrzałam, nasze usta dzieliły milimetry. Dłoń Dylan'a, znalazła się na moim policzku i gładził moją skórę kciukiem. Kiedy nasze usta miały się już zetknąć, obróciłam głowę w bok. 
-Przepraszam...-wyszeptałam.
-Nie, to ja przepraszam.-powiedział i szybko zabrał swoją dłoń. 
-Chyba powinnam już pójść.-wstałam i z podłogi podniosłam swoją torbę.
Chłopak milcząc, odprowadził mnie do drzwi. 
-Dzięki, za miły wieczór.-powiedziałam.
-Ja też. Do zobaczenia.-powiedział. 
Pomachałam mu i szybkim krokiem udałam się w kierunku domu. 



~ROSE~

Spacerowałam z Thomas'em brzegiem morza trzymając się za ręce. Widok był piękny-fale lekko uderzały o brzeg i pieniły się. Zachodzące słońce oświetlało złocisty piasek pod naszymi stopami. Było idealnie. Z dala od ludzi, hałasu, problemów... tylko ja i najwspanialszy chłopak na świecie u mego boku. W końcu usiedliśmy na pisku. Oparłam się o Sangster'a i splotłam nasze palce razem. 
-Mam coś dla ciebie.-wyszeptał cicho do mojego ucha. 
Obróciłam lekko głowę w jego stronę i posłałam mu uśmiech.
 Chłopak z kieszeni spodni wyciągnął małe pudełeczko i podał mi je. Ciekawa podniosłam wieczko do góry. Moim oczom ukazał się prześliczny złoty naszyjnik z zawieszką w kształcie serca na którym wygrawerowane było "Thomas". Chłopak wyciągnął go z pudełeczka i zawiesił na mojej szyi, przy okazji całując ją. 
-Też mam coś dla ciebie.-powiedziałam i z torebki wyciągnęłam zegarek, zapakowany w ozdobne pudełko. Thom podziękował mi i założył zegarek na swój nadgarstek. Widziałam, że prezent mu się spodobał, co bardzo mnie cieszyło. 
-Wracajmy do domu.-powiedziałam do niego i delikatnie pocałowałam jego usta. Rudzielec ochoczo wstał. Po chwili byliśmy w domu. Już od progu agresywnie naparłam swoimi wargami na jego. Chłopak oddawał każdy mój pocałunek. Oplotłam nogi wokół jego pasa i weszliśmy na górę, do sypialni. Thomas położył mnie na łóżku i odpiął zamek mojej sukienki. Ja szybko pozbyłam się jego koszuli i spodni. Oboje po krótkim czasie byliśmy już całkiem nadzy. Rozpływałam się pod wpływem delikatnego i kojącego dotyku Thomas'a. Kochałam w nim każdy szczegół, każdą wadę i zaletę. Jego rude włosy, brązowe oczy pod wachlarzem gęstych rzęs i jego usta... Usta, które teraz pieściły moje piersi. Mój oddech był nierówny i przyśpieszony, tak samo jak tępo bicia mojego serca. Spędziłam z nim 3 wspaniałe lata mojego życia i naprawdę miałam za co dziękować Bogu. Usta chłopaka przeniosły się na moje wargi, a po chwili poczułam jak wchodzi we mnie. Thom był niezwykle delikatny i opiekuńczy. Dbał o mnie i kochał. Zresztą ja o niego też. Nie potrzebowaliśmy dużo czasu-po chwili oboje szczytowaliśmy. Opadł na łóżko obok mnie i przytulił.
-Rose Craven...-wyszeptał.-Jesteś najlepszą osobą, jaką w życiu spotkałem na tym popieprzonym świecie. Kocham cię...tak bardzo cię kocham. 
Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Zamiast cokolwiek mu odpowiadać, złączyłam nasze usta w długim, namiętnym pocałunku. 


~Alex~


Tydzień minął spokojnie. Razem z Rose, zrobiłyśmy sobie wolne od szkoły. W poniedziałek poszłyśmy na przed-balowe-zakupy. To już dzisiaj. Od mojej ostatniej wizyty u O'Briena, nie widziałam się z nim, ani nie rozmawiałam. Dziś mieliśmy zobaczyć się pierwszy raz od tygodnia. W moim żołądku figlowały motyle i strasznie się stresowałam, choć przecież tak naprawdę nie miałam czym. Głupio się czułam z myślą, że mogłam pocałować swojego przyjaciela, chociaż podobno, to właśnie na przyjaźni buduje się związki. 
-Co ty siedzisz taka zestresowana?-zapytała nagle Rose, poprawiając swoje kreski. 
No tak...nie wspominałam jej o tym, co zaszło prawie między mną a Dylan'em. Cicho westchnęłam i opowiedziałam przyjaciółce o tym, do czego prawie doszło.
-Alex, przecież to nie tragedia. Ty jesteś wolna i on też. Lubicie się i spędzacie razem dużo czasu...
-Ostatnio nie.-wtrąciłam się.
-Zamknij się jak wygłaszam tutaj pouczającą i mądrą miłosną mowę. No, tak ja mówiłam; spędzacie razem dużo czasu, teraz razem idziecie na bal. Czemu nie moglibyście spróbować być razem?
-Czułabym się dziwnie z nim w związku. Może ja po prostu nie nadaję się do miłości.
-Większej głupoty nie słyszałam. No tak... ale to Alex Peters, co po tobie mogę się spodziewać.-Rose wywróciła oczami. 
Pokazałam jej środkowy palec i zaczęłam czesać swoje włosy. Nagle moja przyjaciółka zerwała się z krzesła na którym siedziała i pobiegła do łazienki. Poszłam za nią. Rose klęczała nad ubikacją i właśnie zwracała swoją kolację. Szybko podeszłam do niej i zebrałam jej włosy z twarzy. Kiedy już przestała zaczęła płakać.
-Hej, Rose. Wszystko w porządku?-zapytałam przytulając ją do siebie. 
-Nie! Pamiętasz 19 maja?
-No nie bardzo.
-Opowiadałam ci o moim pierwszym razie z Thomas'em. Alex... ja jestem w ciąży.-powiedziała zanosząc się płaczem. 
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Byłam w kompletnym szoku. Gwałtownie wypuściłam powietrze z płuc, nawet nie zdając sobie sprawy, że wstrzymałam oddech. 
-Thomas wie?-zapytałam po chwili.
Rose odsunęła się ode mnie i usiadła pod ścianą. 
-Nie. Ty jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię.-powiedziała przecierając  swoje oczy dłonią. 
Cały jej makijaż rozmazał się na policzkach. 
-Nie płacz już, wszystko będzie dobrze.-powiedziałam pocieszająco. 
-Obiecaj, że nikomu nie powiesz.
-Obiecuję. Jesteś pewna, że chcesz pójść na ten bal?-zapytałam, na co brunetka pokiwała twierdząco głową.
-Czekałam na ten dzień tygodniami i mam zamiar się dobrze bawić.-powiedziała i wstała.
Umyła swoją twarz i zaczęła się malować od początku. Ja również namalowałam kreski i przeciągnęłam swoje rzęsy tuszem. Ubrałam swoją sukienkę. Spojrzałam na zegarek. Chłopcy mieli być po nas za 15 minut. Zapukałam do drzwi łazienki, gdzie właśnie ubierała się Craven i powiedziałam, żeby się pośpieszyła. W końcu wyszła. Wyglądała pięknie ubrana w swoją kreację. Gotowe zeszłyśmy na dół. 
-Wyglądacie zajebiście. Serio.-powiedziała mama, kiedy nas zobaczyła.-Oh, też bym chciała znowu być nastolatką i iść na swój pierwszy licealny bal. Wspaniałe przeżycie.
-Dzięki mamo.-powiedziałam i wywróciłam oczami. 
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Tata nas wyprzedził i otworzył Thom'owi i Dylan'owi. 
-Cześć chłopcy. Wejdźcie.-zaprosił ich do środka. 
Kiedy Dyl i Sangster nas zobaczyli, ich oczy niemal wypadły z orbit. Speszona wzrokiem O'Birena spojrzałam w dół. 
-Mają wrócić do domu o przyzwoitej porze, całe i zdrowe.-powiedział tata. 
Obaj pokiwali głowami ze zrozumieniem. Thomas podszedł do Rose i pocałował ją, a następnie mocno przytulił i pochwalił jej wygląd. 
-Wyglądasz ślicznie.-usłyszałam nad swoim uchem. 
Dylan stał za mną z wielkim uśmiechem na twarzy. Moje serce przyśpieszyło, a na policzki wpłynął rumieniec. 
-Dzięki.-powiedziałam cicho. 
-Stańcie razem, to zrobię wam zdjęcie.-powiedziała mama. 
Thomas przytulił swoją dziewczynę od tyłu i oparł swoją brodę na jej ramieniu. Dylan stanął obok nich. Niepewnie do nich podeszłam i stanęłam przed brunetem. Czułam jego spokojny, miętowy oddech na swojej szyi. Mama pstryknęła kilka zdjęć i w końcu mogliśmy wyjść. Jechaliśmy samochodem Thomas'a. On za kierownicą, a obok niego Rose, a ja i O'Brien z tyłu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się na wielkiej sali i poczuć się swobodnie. Choć wątpię, czy przy Dylan'ie, będzie to możliwe...


***

Rozdział 7 gotowy ☺
Jak wam się podoba? Jak myślicie, czy w kolejnym między Alex, a Dylan'em coś zajdzie? Czy Rose powie Thomas'owi o ciąży? I co takiego wydarzy się na balu, że Alex wróci do domu zapłakana? 
Pozdrawiam serdecznie  ❤


DO NASTĘPNEGO ✌✌

4 komentarze:

  1. Jeeej super! Czekam na next! ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. AAA jej ukatrupie i zakopie w ogródku :D tak juz było blisko, żeby się pocałowali a tu pstryk, magiczna bańka pękła :D rozdział wspaniały czekam na nastepny i zapraszam do siebie na rozdział 4

    http://wolves-from-the-beacon-hills.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń