W drodze powrotnej znów siedziałam z Dylan'em. Obok nas Tommy z Rose, a przed nimi mój brat z Ally.
-Nudzi mi się.-Dylan powiedział przeciągle opierając się głową o moje ramię.
-Jedziemy dopiero od 5 minut.-powiedziałam rozbawiona.
-No i co? I tak mi się nudzi.
-To może się zdrzemnij, czy coś?-zaproponowałam.
-Okej.-westchnął i zamknął oczy.
Wykorzystując chwilę spokoju, wyciągnęłam gazetę, którą kpiłam przed naszym wyjazdem i zabrałam się za czytanie jej. Minęło kilka minut, a Dylan zaczął się wiercić i kręcić, strasznie mi przy tym przeszkadzając.
-Jesteś cholernie nie wygodna.-wymamrotał, nawet nie otwierając oczu.
Zignorowałam go, starając się skupić na treści artykułu. Jednak brunet skutecznie mi to uniemożliwiał. Kładł się na moich kolanach, albo ramieniu w dziwnych pozycjach.
-Przestań!-warknęłam.
Chłopak jęknął i usiadł prosto. Nagle wyrwał mi gazetę z ręki i rzucił ją gdzieś do tyłu, a ktoś krzyknął "ała". Chłopak jednak się tym wcale nie przejął.
-Dylan...-pisnęłam.-Cholera, jeszcze nie skończyła, chociaż można powiedzieć, że nawet nie zaczęłam.
-Zmusiłaś mnie do siedzenia z tobą, to teraz zapewnij mi jakieś rozrywki.-powiedział pretensjonalnie.
-Ja? Zmusiłam ciebie? Nie rozśmieszaj mnie.
-Nie pamiętasz już, jak błagałaś mnie na kolanach?-zapytał podnosząc głos.
Kilka osób spojrzało w naszą stronę zaciekawieni naszą rozmową. Nawet mój brat obrócił się do nas.
-Błagała o co?-zapytał.
-Nie interesuj się. A poza tym to o nic.
Dylan zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie. Opierałam się o jego klatkę piersiową, a moje nogi zwisały luźno na podłokietniku.
-Tobie się chyba serio nudzi.-powiedziałam sarkastycznie i wywróciłam oczami.
On wzruszył ramionami i zaczął bawić się moimi włosami.
-Zrobię ci warkoczyki.-powiedział zadowolony.
"A niech robi"-pomyślałam.
"A niech robi"-pomyślałam.
-Hej, Alex!-zza Thomas'a wyłoniła się Rose.-Thomas zabiera mnie do Londynu na moje urodziny. Może chcielibyście polecieć z nami?
-A nie będziemy wam przeszkadzać?-zapytałam sugestywnie poruszając brwiami.
-Śmieszne. Nie, nie będziecie. Więc jak?
-Okej.
-Ja też się zgadzam.-Dylan wtrącił się.
-Siedź cicho.-powiedziałam i uderzyłam go lekko z łokcia.
-Dobra, obrażam się.-powiedział.
Usiadłam normalnie, przodem do fotela przede mną. Dotknęłam swoich włosów, żeby zobaczyć, czy zrobił mi warkoczyki. Zamiast ich znalazłam w moich włosach masę kołtunów. Spojrzałam morderczym wzrokiem na bruneta, a on wyszczerzył się.
-A no tak... nie wspominałem, że kiepski ze mnie fryzjer?
-Przysięgam, że kiedyś cię zabije.
Zaczęłam rozplątywać włosy, co zajęło mi dobrą godzinę. Dylan cały czas próbował mnie przepraszać i zagadywać. Mówił bez końca, aż nie dało się go słuchać.
-Dobra,wybaczam ci, tylko proszę, zamknij się w końcu!-powiedziałam.
-Milczenie jest złotem.-powiedział z cwanym uśmieszkiem.-Ale ja nie chcę od ciebie pieniędzy. Zadowolę się tym, co robiliśmy wczoraj w nocy.
Znów natrętne spojrzenia innych.
Znów natrętne spojrzenia innych.
-Thomas, błagam zamień się!-jęknęłam, składając ręce jak do modlitwy.
-Dobra, ale tylko na trochę.-powiedział.
-Dzięki!-odetchnęłam z ulgą.
Szybko zamieniliśmy się miejscami, a Dylan spojrzał na mnie z rozdziawioną buzią.
-Taka z ciebie koleżanka? Ja to zapamiętam.-powiedział oskarżycielsko.
Zignorowałam go i zajęłam się rozmową z Rose.
***
-Hej, Alex.-usłyszałam czyjś głos.
Mruknęłam niezadowolona, kiedy poczułam jak ktoś potrząsa lekko moimi ramionami.
-Co?-zapytałam zaspana.
Uchyliłam powieki i zobaczyłam twarz Thomas'a.
-Moglibyśmy się zamienić z powrotem?-zapytał.
Spojrzałam na Rose, która posłała mi lekki uśmiech, a potem na Dylan'a. Brunet spał z głową opartą na szybie.
-Okej.-mruknęłam niezadowolona.
Skoro O'Brien śpi, nie będzie mnie denerwować. Zajęłam swoje stare miejsce, kładąc głowę na ramieniu Dyl'a. Chłopak podskoczył lekko wystraszony i spojrzał na mnie zaspany.
-Wróciłaś do mnie.-powiedział i uśmiechnął się.
Wywróciłam oczami, a on mnie objął. Za oknem było już całkowicie ciemno. Wygrzebałam telefon z torby. Na ekranie widniała 23 i kilka nieodebranych połączeń od rodziców. Wybrałam numer do mamy i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrała niemal natychmiast, jakby czatowała przy telefonie.
-Boże, skarbie! Czemu nie odbierałaś. Z tatą odchodzimy od zmysłów. Co robi Evan? Też nie odbiera! Martwimy się. Nic wam nie jest? Jak się czujesz? Wracacie już? Jechać po was? Za ile będziecie? Jak było...
-Mamo!-w końcu udało mi się jej wejść w słowo.-Została nam może godzina jazdy. Przecież Evan ma samochód pod szkołą, a nie odbieraliśmy dlatego, że śpimy.
-Ale wszystko w porządku?-zapytała już nieco mnie zaniepokojona.
-Tak.-westchnęłam.
-Z kim siedzisz? Z Rose?
-Nie, Dylan'em.-wymamrotałam.
-O, to go pozdrów.-powiedziała radośnie.
-Yhym...okej, coś jeszcze?
-Zrobić wam jeść? Jesteście głodni? A może gorącą herbatę, albo kakao...-znów zaczęła trajkotać jak katarynka.
-Nie, dzięki. Muszę kończyć. Pa.-powiedziałam i nie czekając na jej odpowiedź, rozłączyłam się.
Dylan patrzył na mnie rozweselony.
-Co?-zapytałam unosząc brwi w górę.
-Nie przekażesz mi pozdrowień?
-Skąd...
-Wszystko było słychać, skarbie.-powiedział i zachichotał.
-Bawi cię nadopiekuńczość mojej matki?-zapytałam robiąc groźną minę.
-Nie, moja nie jest cale lepsza.-powiedział i westchnął.
-Czyżby?
-Serio. Kiedy przechodzimy przez ulicę, trzyma mnie za rękę.
Zaczęłam się śmiać jak głupia.
-Bawi cię nadopiekuńczość mojej matki?-powiedział, ale sam zaczął się śmiać... a zaraz potem łaskotać mnie.
-Dylan!-krzyknęłam nie mogąc przestać się śmiać.
Brzuch mnie już bolał i nie mogłam złapać oddechu.
-Dobra, wygrałeś! Błagam przestań!
Chłopak zabrał ręce z mojego brzucha i oparł się o szybę plecami.
-Słuchajcie młodzieży!-zawołał trener.-Ponieważ jest tu większość uczniów z 3 klasy, chciałbym was pożegnać i życzyć szczęścia w dalszym życiu. Nasza drużyna traci wspaniałego kapitana. Evan, chciałbyś powiedzieć coś swoim kolegom?
W swoją przemowę trener włożył tyle emocji, że myślałam, że zaraz się popłacze. Mój brat spał chrapią, z uchylonymi ustami i majacząc coś. Fullton wywrócił oczami i usiadł obojętnie na swoim miejscu, zażenowany. Dylan zaśmiał się cicho.
-Co robimy?-zapytał spoglądając na mnie.
-Może posłuchamy muzyki?-zaproponowałam.
-Okej.-zgodził się.
Reszta drogi minęła nam na słuchaniu piosenek-raz jego, raz moich ulubionych. Dylan był naprawdę fajnym chłopakiem. Po prostu, nie dało się go nie lubić.
Kiedy autobus się zatrzymał pod szkołą, było już po północy. Na pożegnanie mocno przytuliłam Dylan'a, na którego czekała mama z jego młodszą siostrą. Rose zaprosiła mnie jutro do siebie i pojechała razem z Sangsterem do domu. Ja i Evan odwieźliśmy Ally i w końcu sami mogliśmy jechać do domu. Zmęczona powlokłam swoje ciało do mojego pokoju. Stwierdziłam, że wykąpię się rano. Umyłam tylko twarz i zęby, przebrałam się w piżamę i położyłam się do mojego kochanego łóżeczka.
Mruknęłam niezadowolona, kiedy poczułam jak ktoś potrząsa lekko moimi ramionami.
-Co?-zapytałam zaspana.
Uchyliłam powieki i zobaczyłam twarz Thomas'a.
-Moglibyśmy się zamienić z powrotem?-zapytał.
Spojrzałam na Rose, która posłała mi lekki uśmiech, a potem na Dylan'a. Brunet spał z głową opartą na szybie.
-Okej.-mruknęłam niezadowolona.
Skoro O'Brien śpi, nie będzie mnie denerwować. Zajęłam swoje stare miejsce, kładąc głowę na ramieniu Dyl'a. Chłopak podskoczył lekko wystraszony i spojrzał na mnie zaspany.
-Wróciłaś do mnie.-powiedział i uśmiechnął się.
Wywróciłam oczami, a on mnie objął. Za oknem było już całkowicie ciemno. Wygrzebałam telefon z torby. Na ekranie widniała 23 i kilka nieodebranych połączeń od rodziców. Wybrałam numer do mamy i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrała niemal natychmiast, jakby czatowała przy telefonie.
-Boże, skarbie! Czemu nie odbierałaś. Z tatą odchodzimy od zmysłów. Co robi Evan? Też nie odbiera! Martwimy się. Nic wam nie jest? Jak się czujesz? Wracacie już? Jechać po was? Za ile będziecie? Jak było...
-Mamo!-w końcu udało mi się jej wejść w słowo.-Została nam może godzina jazdy. Przecież Evan ma samochód pod szkołą, a nie odbieraliśmy dlatego, że śpimy.
-Ale wszystko w porządku?-zapytała już nieco mnie zaniepokojona.
-Tak.-westchnęłam.
-Z kim siedzisz? Z Rose?
-Nie, Dylan'em.-wymamrotałam.
-O, to go pozdrów.-powiedziała radośnie.
-Yhym...okej, coś jeszcze?
-Zrobić wam jeść? Jesteście głodni? A może gorącą herbatę, albo kakao...-znów zaczęła trajkotać jak katarynka.
-Nie, dzięki. Muszę kończyć. Pa.-powiedziałam i nie czekając na jej odpowiedź, rozłączyłam się.
Dylan patrzył na mnie rozweselony.
-Co?-zapytałam unosząc brwi w górę.
-Nie przekażesz mi pozdrowień?
-Skąd...
-Wszystko było słychać, skarbie.-powiedział i zachichotał.
-Bawi cię nadopiekuńczość mojej matki?-zapytałam robiąc groźną minę.
-Nie, moja nie jest cale lepsza.-powiedział i westchnął.
-Czyżby?
-Serio. Kiedy przechodzimy przez ulicę, trzyma mnie za rękę.
Zaczęłam się śmiać jak głupia.
-Bawi cię nadopiekuńczość mojej matki?-powiedział, ale sam zaczął się śmiać... a zaraz potem łaskotać mnie.
-Dylan!-krzyknęłam nie mogąc przestać się śmiać.
Brzuch mnie już bolał i nie mogłam złapać oddechu.
-Dobra, wygrałeś! Błagam przestań!
Chłopak zabrał ręce z mojego brzucha i oparł się o szybę plecami.
-Słuchajcie młodzieży!-zawołał trener.-Ponieważ jest tu większość uczniów z 3 klasy, chciałbym was pożegnać i życzyć szczęścia w dalszym życiu. Nasza drużyna traci wspaniałego kapitana. Evan, chciałbyś powiedzieć coś swoim kolegom?
W swoją przemowę trener włożył tyle emocji, że myślałam, że zaraz się popłacze. Mój brat spał chrapią, z uchylonymi ustami i majacząc coś. Fullton wywrócił oczami i usiadł obojętnie na swoim miejscu, zażenowany. Dylan zaśmiał się cicho.
-Co robimy?-zapytał spoglądając na mnie.
-Może posłuchamy muzyki?-zaproponowałam.
-Okej.-zgodził się.
Reszta drogi minęła nam na słuchaniu piosenek-raz jego, raz moich ulubionych. Dylan był naprawdę fajnym chłopakiem. Po prostu, nie dało się go nie lubić.
Kiedy autobus się zatrzymał pod szkołą, było już po północy. Na pożegnanie mocno przytuliłam Dylan'a, na którego czekała mama z jego młodszą siostrą. Rose zaprosiła mnie jutro do siebie i pojechała razem z Sangsterem do domu. Ja i Evan odwieźliśmy Ally i w końcu sami mogliśmy jechać do domu. Zmęczona powlokłam swoje ciało do mojego pokoju. Stwierdziłam, że wykąpię się rano. Umyłam tylko twarz i zęby, przebrałam się w piżamę i położyłam się do mojego kochanego łóżeczka.
***
Nieznośne dźwięki dochodzące z dołu przerwały mój sen. Niechętnie otworzyłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, aby zorientować się, która jest godzina. Było kilka minut przed 14. Jęknęłam cicho i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam kłosa. Następnie umyłam zęby i pomalowałam rzęsy. Wróciłam do pokoju, żeby się ubrać i zbiegłam schodami na dół. Mama i Evan oglądali jakiś film, a dźwięki roznosiły się po całym domu.
-Moglibyście to przyciszyć?-krzyknęłam.
-O, skarbie już wstałaś?-zapytała mama z uśmiechem.
-Nadal bym spała, gdyby nie te hałasy.-powiedziałam oskarżycielsko.
-Przepraszamy.-powiedziała i przyciszyła nieco telewizor.
-O 17 idę do Rose.-poinformowałam ją i poszłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Lodówka świeciła pustkami, więc zamówiłam pizzę. Zjadłam ją przed telewizorem z mamą i bratem, a później wyszłam z domu, idąc wolnym krokiem w stronę domu mojej przyjaciółki. Po drodze napisałam do niej sms'a, że za chwile będę. Po kilku minutach siedziałyśmy już u niej w pokoju i obgadywałyśmy prawie wszystkich z naszej szkoły i ekscytowałyśmy się naszym wyjazdem do Londynu. Nagle do pokoju wszedł, jak się domyślam, brat Rose. Był wysoki z niebieskimi oczami i blond włosami. Był bez koszulki, więc nic nie przeszkadzało moim oczom w oglądaniu jego umięśnionego torsu.
-Rose, masz może...-kiedy mnie zobaczył przerwał swoją wypowiedź, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.-Alex? Ale urosłaś!
Podszedł do mnie i mocno przytulił, unosząc mnie lekko do góry. Nie spodziewałam się takiego gestu z jego strony. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć.
-Zostaw ją, Paul.-powiedziała Rose.-Bo jeszcze się wystraszy i ucieknie.
Chłopak w końcu odstawił mnie na ziemię i posłał mi szeroki uśmiech.
-Co tam u Evan'a?-zapytał.
-Wszystko dobrze.-wzruszyłam ramionami.
-Co chciałeś?-zapytała Rose.
Paul oderwał ode mnie na chwilę wzrok i obdarzył nim swoją siostrą.
-W sumie, to już nieważne.
-Więc wypad!-powiedziała i wskazała na drzwi.
-Kiedy zrobiłaś się taka wredna, co?-zapytał urażony.
Zachichotałam cicho.
-Okej, jak chcesz możesz obejrzeć z nami jakiś film.-brunetka powiedziała obojętnie.
-Okej.-zgodził się i usiadł obok mnie.
Rose włączyła jakiś film i zaczęliśmy oglądać.
***
Paul jest zabawny, miły, przystojny i taki opiekuńczy. Tacy faceci jak on muszą być zajęci... on jednak jest wolny! Podczas filmu wiele się o nim dowiedziałam. Wcześniej mieszkał w Nowym Jorku. Ma 23 lata i jeździ zawodowo, jako kierowca rajdowy. Ma duże poczucie humoru i jeszcze większy dystans do siebie.
Film szybko się skończył, a na dworze zaczęło się już ściemniać.
-Na mnie już pora.-powiedziałam i wstałam.
-Odwiozę cię.-powiedział Craven ochoczo.
-Nie, mieszkam blisko. Przejdę się.-powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
-Oj, daj spokój. Nie będziesz sama chodzić po ciemku.-powiedział stanowczo.
-Z moim bratem nie wygrasz.-powiedziała Rose.
-To prawda. Chodź!-Paul pociągnął mnie za sobą.
Zeszliśmy na dół. W korytarzu ubrałam buty i pożegnałam się z Rose. Razem z Paul'em wyszliśmy na dwór, a już po chwili staliśmy pod moim domem.
-Dzięki za podwózkę.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Polecam się na przyszłość.
-Może wpadniecie do nas z Rose jutro?-zapytałam.
-Jasne.
-W takim razie, do jutra.-powiedziałam i wyszłam z samochodu.
Jak zwykle świetny rozdział! Uwielbiam twoje opowiadanie i z niecierpliwością czekam do kolejnej soboty ♥♥♥
OdpowiedzUsuńSuper! Jak zwykle ;) Nie mogłam sie wczorac doczekac twojego opowiadania! :D Jeju jak fajnie , ze w srode będzie :) A w sobote tez bedzie? Polubilam postać Paula? Fajnie by było jakby przez chwile Alex z nim była :)
OdpowiedzUsuńNie, w sobotę nie będzie, dopiero w środę :( a co do Paul'a i Alex, to mam plany ☺☺
UsuńOki :D
UsuńŚwietny rozdział. Już nie mogę się doczekać kiedy będzie następny. :-)
OdpowiedzUsuńEj prosze mi tu nie tworzyć konkurencji dla Dylana! Haha rozdział wspaniały, czekam na następne. Życze weny <3
OdpowiedzUsuń